Jak mówić o wątkach ezoterycznych w sztuce? Perspektywa kuratorki

Stare baśnie i legendy

Każda kuratorka sztuki i badaczka interesuje się określonymi tematami, tropi, konceptualizuje i problematyzuje pewne wątki, które pojawiają się w sztukach wizualnych i które szczególnie ją poruszają. Mnie od dziecka fascynowały tematy dziwne, nadrealne. Jako mała dziewczynka uwielbiałam opowieści o duchach, czarownicach, upiorach i wampirach. Czytałam stare baśnie i legendy, a w pewnym momencie zaczęła mnie fascynować sztuka współczesna i nowoczesna. Nigdy nie pozbyłam się też przekonania, że to właśnie ona jest językiem i narzędziem opisywania, ale także rozumienia czasów, w których żyjemy. W pewnym momencie zaczęłam zastanawiać się, jak to połączyć. Stąd też wzięły się takie moje kuratorskie projekty, jak „Wilk bardzo zły”, „Salon odnowy magicznej” i „Idźmy więc ty i ja, kiedy wieczór rozpostarty trwa” czy „Czarna Trylogia” – cykl wystaw o romantycznej i nadrealnej perspektywie w sztuce współczesnej.

Wystawa jak seans spirytystycznych w lesie, gdzie mieszka czarownica

Każda kuratorka i kurator ma ważny przełomowy dla siebie projekt. Dla mnie czymś takim była „Czarna Trylogia”, na którą składał się cykl trzech wystaw. Pierwsza traktowała o nadrealnych, fantazmatycznych kobiecych postaciach obecnych w kulturze. Druga rozwijała opowieść o wątkach grozy obecnych w przyrodzie (tak! Romantyzm!). A trzecia była o duchach, widmach i seansach spirytystycznych. Była to dla mnie pierwsza poważniejsza próba skonceptualizowania tego problemu. Potem podejmowałam tę kwestię nadal, podczas kolejnych wystaw, tekstów i wykładów: jak mówić o obecności romantyzmu, ezoteryki i magii w sztuce współczesnej? 

Pytania, które trzeba było zadać

W praktyce kuratorskiej interesują mnie marginesy – to, co dzieje się poza głównymi centrami i nurtami, ale też opowieści i postaci zapomniane, pominięte. Chodząc po pracowniach artystów, oglądając różne wystawy, zaczęłam w pewnym momencie zauważać, że w sztuce wywodzącej się z awangardy jest bardzo dużo nadrealnych i niesamowitych treści. Artystki i artyści projektują karty tarota, portretują literackie wampiry, odwołują się do postaci czarownic, czerpią z demonologii słowiańskiej, wywołują duchy. Zaczęłam sobie zadawać pytania: „dlaczego?”, „skąd to się bierze?”, „jakim językiem opisywać takie zjawiska i procesy?”. Wiadomo, czytałam Marię Janion, Carla Gustawa Junga, Marie Louise von Franz, Agnieszkę Taborską – a oprócz teorii były mi bliskie szalone projekty kuratorskie w duchu Haralda Szeemanna… Z tego względu naturalną drogą było dla mnie zwrócenie się do tego, co sama nazywam „zwrotem romantycznym” w sztuce współczesnej, czyli tropieniem tych zjaw, które nawiedzają naszą nowoczesność.

Ernesta Thot – romantyczna heroina kuratorstwa

O tym  jest też opowieść o Erneście Thot, którą staram się snuć od kilku lat. Kim jest Ernesta? To zapomniana polsko-styryjska kuratorka sztuki, która stała się dla mnie przewodniczką po alchemicznych, magicznych, romantycznych rewirach sztuki nowoczesnej i współczesnej. Starając się do kilku lat zrekonstruować jej życiorys – wywołać jej widmo, próbuję znaleźć w historii sztuki wątki zapomniane, niechciane i marginalizowane. Nie znaczy to, że są mniej rewolucyjne, awangardowe, krytyczne. To wątki postaci, które również mocno komentują naszą rzeczywistość, ale w inny sposób, innym językiem. Takim sposobem mówienia jest też życiorys Ernesty Thot, który, być może, uda mi się zrekonstruować w całości. 

(Marta Kudelska, kuratorka sztuki, asystentka w Katedrze Kultury Współczesnej, Instytut Kultury UJ https://www.facebook.com/ErnestaThot)

#herstoriawewtorek #dziejesięherstoria