Nasze Poruszenia: „Orlando” Virginia Woolf

W Polsce XXI w. w dobie walki o równouprawnienie płci i wolności jej wyrażania, wychodzi nowe polskie wydanie „Orlando” Virginii Woolf z 1928 r. poprzedzone emocjonalnym wstępem Doroty Kotas, naszej współczesnej feministki i pisarki.

Jako głęboka entuzjastka Virginii Woolf od razu rzuciłam się do księgarni po tę nową-starą książkę. Orlando doskonale pokazuje, jak autorka wyprzedzała konsekwentnie nie tylko swoją epokę, ale również naszą. Przedstawiając historię tytułowej/go bohaterki/a Virginia nie kwapiła się, by w sposób momentami wręcz żartobliwy podchodzić do konwenansów płciowych, z jakimi zmagał/a się Orlando.

Krytycznie, ale przy tym bardzo świadomie i z ironicznym zacięciem, odnosiła się do patriarchatu. Młody chłopak budzi się jako kobieta. A może od początku nią był? To pytanie pojawia się w trakcie lektury. Orlando zmienia się zewnętrznie, wewnętrznie pozostaje tą samą osobą, przez co przeżywa całą gamę uczuć związanych z płciowością. Był mężczyzną, była kobietą, a przy tym często mieszała cechy obu płci, lawirowała między nimi, między granicami czasu, światem realnym i fantastycznym.

Książka, dedykowana kochance Vicie Sackville-West (co mnie niezwykle wzruszyło!) jest niewiarygodnie aktualna. Poszerza horyzonty i uświadamia, jak schematy, jakimi muszą kierować się kobiety i mężczyźni, kreują świat, który nas otacza i jak bardzo się temu poddajemy i dostosowujemy do innych. Aż trudno uwierzyć, że została napisana prawie sto lat temu!

Michalina Chudzińska