Nasze Poruszenia: „A kiedy zniknie pustynia” Marie Pavlenko

Sięgnęłam po tę książkę z dużej potrzeby przeczytania dobrej prozy, z tęsknoty za podróżowaniem w świecie wyobraźni – nie zawiodłam się. Chodziła mi po głowie prawie od roku, w ważnej dla mnie chwili przeczytałam poruszenie Anety i od wtedy wiedziałam, że znajdzie się na nią właściwy moment. Nadszedł, gdy moje życie zatoczyło koło.

Przewodniczką w opowieści jest dwunastolatka, która staje przed wielkimi problemami swojego świata nijak dostosowanymi do jej wrażliwości i wieku. Poruszyła mnie narracja trafiająca w sedno elementów rzeczywistości. Zdania w książce płyną, czas teraźniejszy automatycznie angażuje do współodczuwania, z uważnej obserwacji najprostszych fragmentów otoczenia bohaterka wysnuwa głębokie refleksje – tak bardzo mi to bliskie. Przepięknie było podążać za wewnętrzną podróżą Samao, towarzyszyć w rozdarciu pomiędzy tradycją swojego plemienia, przekonaniami ,,dorosłych”, a dobijającą się gdzieś w środku jej Prawdą. Z pełnym szacunkiem, choć krytycznym okiem opisana jest tu wioskowa wspólnota kobiet, kluczową postacią jest też Pradawna – przodkini, która zasiała w niej nasiono, by kiedyś mogło wyrosnąć drzewo. 

Przebyłam wędrówkę Samao razem z nią, przez pustynię – w temperaturze greckiej wyspy, a potem w Polsce przez autostradę wyciętych drzew, na koniec w lesie po deszczu. Poczułam wszystkimi neuronami, że nie chcę żyć w świecie bez wody polując na rośliny, a do tego zmierzamy. To natura w swojej prostocie mówi do nas tajemnicami Wszechświata. Uczy przeżywać emocjami i Ciałem. Tego, co w Dzieciach naturalne i w Człowieku pierwotne. Ostatecznie okazuje się, że tylko to pozostaje, doprowadzona do ruiny planeta i tak wskazuje nam drogę. Czy możemy jej nie posłuchać?

Zosia