Nasze Poruszenia: „Kobiety i inne potwory” Jess Zimmerman

Czy monstrualne stwory umiemy pokonać? Okazuje się, że można je oswoić, zwłaszcza jeśli nazwą Cię potworą. Zacznijmy jednak od początku: Jess Zimmerman w serii esejów odważyła się oddać głos tym postaciom mitologii greckiej, które przez wieki skazywaliśmy na ostracyzm, uśmiercenie lub w najlepszym wypadku wypędzenie. Pisarka kładzie na papierku lakmusowym uwodzicielskie Syreny, głodną Charybdę czy milczącą Sfingę i demaskuje głęboko schowane znaczenie ich kłów i hybrydowych ciał. Okazuje się, że jest co odkrywać, bo monstrualne kobiety żyją obok nas i w nas – niewiele się zmieniło od czasów antyku: dalej uczymy herosów pilnować kobiecej moralności. Na kartach tej książki dochodzi do oswojenia tych wszystkich domniemanych potworności. Dostrzegamy, że spojrzenie Gorgony nas nie zabija, a Furie noszą w sobie tylko słuszny gniew, który każdą z nas rozpiera od środka. Pisarka przygląda się kwestiom równouprawnienia, ciałopozytywnosci i samostanowienia o kobiecym ciele oczami bestii, by czytelnik zrozumiał, że są one jednym z punktów widzenia, z góry określonym pejoratywnie. Zostały przywołane konkretne argumenty: ruch metoo i jego geneza,  rozprawy sądowe dotyczące molestowania i badania naukowe dowodzące stopnia dyskryminacji ze względu na płeć. Dobrze się czyta tę nową mitologię, kiedy w kinach można obejrzeć Barbie i usłyszeć To jest dosłownie niemożliwe być kobietą (…). Zawsze musimy być wyjątkowe, ale jakoś zawsze robimy to źle, kończąc jako monstrualne kobiety.

Dlatego odpowiedzią na pytanie postawione na początku niech będzie nie oswojenie, a rodzenie potwornego buntu, nawet jeśli społecznie będzie to oznaczało ściganie przez herosów.

Izabela Pawlak