„Klej, nożyczki i… cisza” Tekst Klaudii Hajto o kolażach

Twórcze przebudzenie

Długo nie widziałam w sobie artystki. Sztuka wydawała mi się czymś ekskluzywnym, wymagającym poświęcenia, a pozycja artystki – niedościgniona. Pokłady twórczości miałam raczej niskie, a i ambicje kierujące się bardziej w stronę organizacji i zarządzania. W pewnym okresie życia poczułam jednak, że brakuje mi entuzjazmu. W moją codzienność wkradły się marazm, monotonia, stres. Lęk przejmował nade mną kontrolę, a wszystko wokoło wydawało się przytłaczać i nie mieć sensu.

„Droga artysty” Julii Cameron mnie przebudziła. Zmierzenie się z bolesnymi przekonaniami i wspomnieniami było pierwszym krokiem ku uzdrowieniu. Podjęłyśmy to wyzwanie wspólnie z Anetą Pawłowską, moją duchową siostrą. Sześć tygodni później rozpoczęłyśmy poszukiwania naszego twórczego miejsca, a już pod koniec 2019 roku otwierałyśmy pracownię plastyczną dla dorosłych. Było to miejsce z innowacyjnym przesłaniem: nie musisz nic umieć, by przyjść i bawić się kreatywnością, twórczo eksperymentować, czuć dziecięcą radość ze sztuki. Oferowałyśmy farby, płótna, papier, kredki, pastele, ołówki, wiele niestandardowych przedmiotów do twórczego recyklingu – oraz gazety, nożyczki i kleje.

Klej, nożyczki i… cisza

Kolaże pojawiły się w moim życiu przypadkiem. Próbowałam malowania i przez pewien czas to zatapianie się w kolorach i eksperymentowanie z ruchem pędzla sprawiało mi wielką frajdę. Aż pewnego dnia poczułam, że ten proces mnie smuci, czasem frustruje, że wbrew pierwotnej intencji nabawiłam się oczekiwań wobec efektów tej zabawy. Zrozumiałam, że potrzebuję czegoś nowego, by odzyskać radość.

Zaczęłam organizować spotkania kolażowe w pracowni. Czasem przychodziła jedna osoba, czasem była pełna grupa. Siadały/liśmy obok siebie przy stole i z mniejszą lub większą śmiałością zabierały/liśmy się za tworzenie. W tle leciała muzyka, czasem pojawiała się niewymuszona pogawędka, a innym razem każda/y zatapiał/a się w sobie. Lubiłam czuć ten spokój, wolność i wspólnotowość. Było w tym coś plemiennego.

To, co w duszy gra

Tworzenie kolaży jest wdzięczne ze względu na niski próg wejścia. Tu nie ma tak, że czujesz przymus siadania do pustej kartki z jakąś konkretną wizją albo chociaż ogólnym planem, jak podczas pisania czy rysowania. Nie potrzebujesz wiedzieć nic, by zacząć. Łapiesz za gazety, przeglądasz, co w nich jest, i wycinasz to, co wpadnie Ci w oko. Potem patrzysz na zebrane materiały i zastanawiasz się, jak to połączyć – a to zawsze przychodziło mi z łatwością. Zakochałam się w tym procesie. Po 3 latach nadal nie zdarzyło mi się poczuć wewnętrznego oporu ani na początku, ani w trakcie klejenia.

Do kolaży od początku podchodziłam bez oczekiwań. Wiem, że podczas tworzenia jestem w stanie najlepiej usłyszeć swoje emocje. Z łatwością wpadam w stan flow; łapię za gazetę i za kolejną, a potem następną, i jeszcze jedną, i ta taśmowość, powtarzalność procesu mnie uspokaja. Wyostrzam wzrok, by wychwycić zdjęcia, grafiki i słowa, które tego dnia przykuwają moją uwagę. Trenuję uważność. Wycinam wybrane elementy i odkładam je na stos. Gdy uzbiera mi się ich już kilka lub kilkanaście, przyglądam się im z uwagą i ciekawością, próbując odkryć, co chcę dzisiaj powiedzieć. Jakie emocje we mnie tkwią? Czym aktualnie zajmuje się moje serducho? Co ciągle procesuje się w tyle głowy? Co chce być usłyszane? I sklejam to w spójną obrazkową opowieść na kartce papieru; czasem coś odrzucając, czasem dokładając dodatkowe wycinki. Patrzę na efekt i wiem, co u mnie słychać.

Czy „sztuka” to wielkie słowo?

Bawienie się kolażami zmieniło też moje nastawienie do sztuki w ogóle. Dzisiaj rozumiem, że krytycy nie mają wyłączności na decydowanie, kto jest artyst/ką, a kto nie. W tej całej twórczej przygodzie nie chodzi głównie o to, jaki masz warsztat i styl, a czy chcesz i potrafisz podzielić się emocjami. Gdy proces kreatywny jest dla Ciebie ekscytującą frajdą albo formą autoterapii, gdy pragniesz coś usłyszeć w sobie lub wykrzyczeć światu – to jesteś artyst/ką, a Twoja sztuka wartością. Skupienie się na uczuciach i samym akcie twórczym pozwala na zagłuszenie ciągle niezadowolonego ego i wykrzesanie tego, co w Tobie najpiękniejsze, esencji Twojego istnienia. Poznawanie siebie i ekspresja – w formie kolaży, tańca, malowania, lepienia z gliny, pisania, opowiadania, czy jakiejkolwiek innej, która z Tobą rezonuje – sprawiają, że życie nabiera pełni i głębi. Czujesz, że jesteś w dobrym miejscu. I tego ukorzenienia życzę nam wszystkim!