Nasze Poruszenia: „Przybyszewska/Pająkówna. Głuchy krzyk” Anna Kaszuba-Dębska

Na pierwszym planie są dwie kobiety-artystki. Stanisława Przybyszewska – dramatopisarka, pasjonatka rewolucji francuskiej, najbardziej znana jako autorka Sprawy Dantona. I jej matka – Aniela Pająkówna, jedna z pierwszych polskich malarek wykształconych na wyższej uczelni, dziś często redukowana do jednego zdania w biogramie Stanisława Przybyszewskiego.

Autorka – wbrew zwyczajowi określania Przybyszewskiej jako „córki Przybyszewskiego”, pisze o niej konsekwentnie jako o córce Pająkówny. Kobiety wykształconej i ambitnej, której dobrze zapowiadającą się karierę malarską przerwały – uważane wówczas za skandal – narodziny jej nieślubnej córki. 

„Przybyszewska/Pająkówna…” to zatem biografia zbliżona w swoich założeniach do „Buntowniczek…” Charlotte Gordon – eksponująca mało znane związki między życiem i twórczością dwóch artystek – matki i córki. To także książka o kobietach silnych, sprawczych, a zarazem korzystających ze wsparcia, często udzielanego im przez inne kobiety. Pająkównę, córkę stangreta, wychowała i wysłała na studia malarskie do Paryża właścicielka majątku, w którym pracował jej ojciec – Helena Pawlikowska. Opiekę nad osieroconą Stachną przejęła z kolei siostra matki, Helena Barlińska, nauczycielka, która zaplanowała dla swojej podopiecznej tę właśnie ścieżkę kariery, licząc że w ten sposób zapewni jej niezależność. Sprawa Dantona powstała z kolei dzięki wsparciu finansowemu Iwi Bennet, przyrodniej siostry Stanisławy.

To także książka niełatwa w odbiorze, i to z wielu względów. Choćby dlatego, że żadna z jej bohaterek nie osiągnęła takiego sukcesu, na jaki pozwalały ich zdolności. Przypuszczam też, że każda z nich przez większość życia była nieszczęśliwa (a przynajmniej tak to przedstawia biografka). Aniela, córka chłopa, nigdy do końca nie zadomowiła się w Paryżu w okresie studiów, a w życiu dojrzałym, odizolowana od środowiska, w którym się wychowywała, musiała się czuć samotna. Stanisława całkowicie poświęciła się twórczości, mieszkając w baraku na dziedzińcu Gimnazjum Polskiego w Gdańsku, ale za życia nie doczekała się uznania. Trudno je lubić, a tym bardziej naśladować. Nieco naiwną Anielę, dającą Przybyszewskiemu sobą manipulować i pożyczającą mu pieniądze, mimo że to on miał możliwość swobodnego zarobkowania. Bezkompromisową Stanisławę, pod koniec życia (zmarła w wieku 34 lat) konsekwentnie odmawiającą podjęcia pracy zarobkowej, by nie tracić czasu na cokolwiek poza pisaniem. 

Można natomiast podjąć refleksję nad tym, na ile ograniczenia, z którymi się spotykały, są nadal obecne w naszym (współczesnych kobiet) życiu. I co możemy zrobić, żeby to zmienić.   

Paulina Żarnecka