Nasze Poruszenia: „Słowik” Kristin Hannah

– Po francusku – mówi. – Coś o Krzyżu Wojennym. To z czasów drugiej wojny? Czy to list do taty?

No jasne. Mężczyźni zawsze sądzą, że wojna dotyczy tylko ich.

Opowieści o wojnie to zawsze historie pełne dzielnych i odważnych mężczyzn: polityków, partyzantów, żołnierzy na froncie, dowódców wydających rozkazy. Znamy ich twarze, a nazwisk uczymy się na pamięć w szkole. Tymczasem w narracji głównego nurtu kobiety są przezroczyste; przedstawiane co najwyżej jako składowa tłumu ofiar, wymieniane jednym tchem z dziećmi i osobami starszymi. Książka Kristin Hannah była dla mnie miłą odmianą po tego rodzaju opowieściach.

W „Słowiku” patrzymy na rozwijającą się drugą wojnę światową z kobiecej perspektywy. Główne bohaterki, siostry Vianne i Isabelle to postaci różniące się właściwie wszystkim. Choć wybierają zupełnie inne sposoby radzenia sobie z wojenną rzeczywistością, obie wykazują się odwagą i dalekie są od bycia przezroczystą, nieznaczącą dla sprawy masą. Śledząc ich losy, widzimy, czego i o kogo boją się najbardziej, przed jakimi wyborami stają i jakie błędy popełniają, ale też ich odwagę w działaniu i ryzyko, które podejmują każdego dnia.

Hannah w swojej inspirującej powieści rysuje różnorodne, trudne w jednoznacznej ocenie postaci i skomplikowane relacje międzyludzkie, a także wskazuje na dylematy, przed jakimi staje każda osoba w obliczu tragedii. Pozwala rozwijać się bohater(k)om w swoim tempie i nikogo nie idealizuje, co bardzo mi się podobało. Dla mnie jednak „Słowik” to opowieść przede wszystkim o wielowymiarowej sile miłości oraz o znaczącej, choć tak często pomijanej, roli kobiet w walce o przetrwanie i wolność.

Klaudia Hajto