Nasze Poruszenia: „Chłopczyce z Kabulu” Jenny Nordberg

„Bacza pusz – o tej afgańskiej praktyce wychowywania córek jako synów w obliczu braku męskiego potomka, pisze Nordberg w „Chłopczycach z Kabulu”. Reportaż świetnie pokazuje coś, co zachodni mainstream (często z wygody) pomija: poza bańką z liberalnych, wielkomiejskich ośrodków, płeć to nie tylko prywatna kwestia tożsamości, ale też surowy system hierarchii, który decyduje o dostępie do zasobów i możliwościach życiowych jednostki.

Autorka momentami sama wpada w kolonialną pułapkę, gdy podważa realność tożsamości bohaterek, sugerując, że w “wolnym świecie” pewnie chętnie wróciłyby do kobiecości. Ale przy okazji to prowokuje do innego pytania: czy w takim świecie, gdyby istniał, ta kategoria w ogóle miałaby sens? Czym byłaby płeć poza patriarchatem i czy w ogóle? 

Czytam jako 30-letnia osoba ze spektrum męskości, która z przyczyn ekonomicznych nigdy nie wyrwała się z 10-tysięcznego miasteczka zajechanego przez transformację. Zbyt wiele rzeczy ze mną rezonuje. Rozumiem Zahrę, którą własne ciało i nagonka innych wpędzają w dysforię. I Szukrię, gdy próbuje na siłę „przekwalifikować się na kobietę”, kiedy męski świat zamyka przed nią drzwi. We mnie samą nigdy nie inwestowano. Nie było mowy o porządnym zawodzie – „pójdzie pracować w sklepie czy coś takiego” albo „znajdzie sobie jelenia” (dosłownie). A jeśli ani jedno, ani drugie? To już nikt się tobą nie przejmuje, jesteś zmarnowanym zasobem.

Tu i tam mechanizm działa podobnie. To  kobiety, zwłaszcza samotne i biedne, faworyzują synów, bo chłopak to zawsze złapie jakąś pracę i dołoży się do rachunków, zastępując męskiego partnera. A córka? Z córką nigdy nie wiadomo. Nordberg zwraca uwagę na detale, które dziś łatwo przeoczyć – choćby to, że lepiej pokazywać się wśród mężczyzn bez ojca czy innego męskiego członka rodziny, bo wtedy zwiększają się szanse na bycie wysłuchanym, itp.

Patriarchat ma się świetnie, niezależnie od szerokości geograficznej. Najbardziej dokucza tym, którzy nie godzą się na dopasowanie do narzuconej im roli – różni się tylko skala.

Pauli