Co łączy mięsny strój Lady Gagi, performans czołgającej się ulicami Krakowa Anny Janczyszyn,, znieruchomiałe goryle w klatce ogrodu zoologicznego z opowiadania Kornela Filipowicza i zapomnianą przez lata Marię Jaremę?
Agnieszka Dauksza, tropiąc ślady bezsilnego oporu, nie ogranicza się do żadnej wąskiej dziedziny kultury. Ślady tytułowych ludzi nieznacznych odnajduje zarówno w popkulturze, performansie, literaturze, jak i w wydarzeniach ze świata polityki. Jak pisze autorka – nieznaczność „to potencjał, który tkwi w każdym, bo też każdy może być nieznaczny, a mówiąc ściślej – każdy taki bywa w pewnych konfiguracjach”.
Bogactwo analizowanych przez Daukszę przykładów sprzeciwu, zakorzenionego w doświadczeniu bezsilności, stanowi dla mnie, bez wątpienia, zachętę do wielu dalszych lektur. Demokratyczny charakter porażki sprawia, że mające w niej źródło taktyki przetrwania mogą przyjmować najrozmaitsze formy – czasem to „prawdomówienie” za wszelką cenę, czasem krzyk, innym razem znaczące milczenie. Ludzie nieznaczni są dla mnie nie tylko próbą zmapowania gestów oporu, wymykających się prostym kategoryzacjom, ale też rezerwuarem inspiracji do własnych praktyk “porażkowania”.
To, co najmocniej we mnie zostało po tej lekturze, to zachęta do spojrzenia z ukosa, do przyglądania się sprawczości tam, gdzie wcześniej jej nie szukałam – w gestach niejednoznacznych, w chwilach zawahania, w rezygnacjach, które nie muszą oznaczać jej braku.Porażka nie musi być ostateczna, raczej otwiera, choćby na wspólnoty i sieci wsparcia, które nie zawsze są widoczne na pierwszy rzut oka. W końcu, jeśli coś nas łączy, to właśnie pojawiające się – częściej lub rzadziej – poczucie bezsilności, wyczerpania czy utraty kontroli. Jak głosi słodko-gorzki tytuł ostatniego rozdziału: My? Toniemy, ale razem.
Maria Pokrywka