Opowieść o Nowej Hucie to często opowieść o mieście młodych mężczyzn – o junakach, murarzach, budowniczych, hutnikach. W pierwszych latach statystyki mówiły o przeważającej liczbie mężczyzn, co w powojennym okresie było wyjątkowe. Ale od pierwszych chwil na tereny budowy miasta i kombinatu przybywały dziewczyny i kobiety, brały czynny udział w budowaniu i projektowaniu Nowej Huty.
“Budownicze”
Symbolem murarek nowohuckich była Zofia Włodek, która wraz ze swoją kobiecą brygadą również miała rzucić wyzwanie mężczyznom i zobowiązać się do budowy żłobka przy wykorzystaniu jedynie odpadków cegieł. Prasa zachwycała się tym idealnym przykładem równouprawnienia, jednak dość szybko słuch o Zofii Włodek zaginął.
W jej brygadzie pracować miała też Stasia Ostasz, przyszła żona herosa socjalizmu, przodownika pracy Piotra Ożańskiego (choć co do tego, czy związek sformalizowano też pojawiają się wątpliwości; Ostasz miała wówczas jedynie 15 lat).
Aspekt finansowy
„Budujemy socjalizm” relacjonowało kolejne zobowiązania, przebieg współzawodnictwa pracy, czyny społeczne i podkreślało rolę socjalizmu w budowaniu równego społeczeństwa. Trzeba pamiętać, że praca na budowie była lepiej opłacana niż praca na stereotypowo kobiecych posadach sprzątaczek, ekspedientek czy kucharek. Stąd wynikać mogło zainteresowanie kobiet pracą w budownictwie.
Własne M
Dodatkowym plusem mogła być perspektywa szybszego otrzymania mieszkania, bo przecież początkowo budowniczowie i budownicze mieszkali w hotelach robotniczych, często przeludnionych, gdzie warunki sanitarne były fatalne, a prywatność nie istniała. Ponadto, małżeństwa nie mogły mieszkać razem, nie było hoteli koedukacyjnych. Pojawiają się we wspomnieniach i szturmy junaków na kobiece hotele, i wciąganie mężczyzn na sznurach. Własne mieszkanie musiało być ogromną motywacją do wydajniejszej pracy.
Architektki
Choć Generalnym Projektantem był Tadeusz Ptaszycki, a w zespole przeważali mężczyźni, to znalazło się kilka kobiet, które projektowały Nową Hutę. Były wśród nich Janina Lenczewska (w zespole wyróżnionym za rozwiązania projektowe przy budowie miasta), Lucyna Skowron (projektantka instalacji sanitarnych), Anna Ptaszycka (zieleń), Halina Garzyńska-Kańska, Maria Michajłow, Irena Pać-Zaleśna, Barbara Gołajewska, Krystyna Strachocka-Zgud (wszystkie w zespole projektowania wnętrz pod kierownictwem Mariana Sigmunda) i wreszcie – Marta Ingarden, jedyna, której nazwisko wydaje się szerzej znane i pamiętane.
Marta Ingarden i “watykany” Huty
Marta Ingarden przyjechała do Krakowa ze Lwowa i tu dokończyła studia architektoniczne na Politechnice Krakowskiej w 1945 roku, na wydziale tworzonym przez Adolfa Szyszko-Bohusza, konserwatora Zamku Królewskiego na Wawelu. Być może stąd łatwo przyszło jej w swoich nowohuckich projektach nawiązywać do architektury renesansu i baroku, do krakowskich zabytków. Już od stycznia 1950 r. pracowała w Centralnym Biurze Projektowania i Studiów Budownictwa Osiedlowego ZOR dla miasta Nowa Huta, później pracowała w Miastoprojekcie.
Twórczyni miasta
Jest autorką lub współautorką wielu charakterystycznych budynków Nowej Huty – m.in. Teatru Ludowego, Centrum Administracyjnego Huty, osiedla C-1, bloku szwedzkiego, zabudowy Placu Centralnego, szpitala im. Rydygiera i Szkoły Muzycznej. Przypisuje się jej też projekty żłobków i przedszkoli, m.in. żłobka na osiedlu Willowym z charakterystycznym „solarium”, pomieszczeniem przeznaczonym na drzemki i zabawy na słońcu. Marta Ingarden projektowała też poza Krakowem, m.in. domy wczasowe na Polanie Szymoszkowej. Zmarła w 2009 roku i została pochowana na Cmentarzu Salwatorskim.
Nowa Huta miała być miastem dla “nowego człowieka”. Odpowiedzi na nowe wyzwania w powojennej rzeczywistości szukały też kobiety. Niektóre efekty ich pracy widzimy do dzisiaj.
Marta Pacholczyk-Dzierwa – historyczka, przewodniczka po Krakowie. Zakochana w historii i architekturze Nowej Huty, a przede wszystkim – w opowieściach Nowohucian i Nowohucianek.