#herstoriawewtorek: Jak uroda determinuje los. Opowieść o Pięknej Zośce

TW: przemoc, kobietobójstwo

Ta historia pisze się od zarania dziejów w różnych miejscach, cały czas na nowo. Tragiczne życie pięknej kobiety, dla której uroda stała się przekleństwem, jak dla Marilyn Monroe, Adele Bellis oszpeconej kwasem solnym czy postaci Jagny z Chłopów. Wdzięk dziewczyny nigdy nie należy do niej samej. Przynależy do świata. Ma cieszyć innych, zwłaszcza męskie zmysły. 

Jest to zatem historia osoby, którą los pokarał pięknem. Jedna z wielu takich historii. 

Pierwsze lata XX wieku

Warszawa już wiła historię dwudziestolecia, ale Kraków tkwił jeszcze w Młodej Polsce – wciąż trwała fascynacja folklorem i ludowością. Malarze ciągnęli zaczerpnąć koloru na wieś, gdzie ściany chat świeciły błękitem, zieleń biła z każdej strony, a wzrok przykuwały lica pięknych panien w barwnych strojach. 

Najsławniejszą młodopolską wsią stały się oczywiście Bronowice, gdzie osiedli Włodzimierz Tetmajer i Lucjan Rydel, biorąc za żony siostry Mikołajczykówny. Jednak na obrazach z tej epoki uwiecznione zostały także urodziwe dziewczęta z innych podkrakowskich wsi. 

Piękna Zośka

Jedną z takich piękności była Zofia Frontczakówna, nazwana z racji swojej urody Piękną Zośką. Urodziła się w 1899 roku. Zaczęła pozować już jako kilkunastoletnia dziewczyna, za sprawą swojej matki. 

Miała regularne rysy twarzy, pięknie wykrojone usta, ciemne włosy i magnetyzujący wzrok. Stała się jedną z ulubionych modelek. Pozowała między innymi Jerzemu Kossakowi, Wincentemu Wodzinowskiemu i Piotrowi Stachiewiczowi. 

Mimo licznych namów nigdy nie zgodziła się pozować do aktów. Piękna Zośka miała żelazne zasady. Wdzięki nagiego ciała chciała zachować dla wybranka. 

Zamążpójście

Dziwnego wzięła sobie męża. Choć o jej względy ubiegali się liczni adoratorzy, Zośka wybrała zwykłego szewca, Macieja Palucha, człowieka gwałtownego, niezbyt schludnego, który lubił zaglądać do kieliszka. Paluch sprowadził się do domu Zośki. Nie kwapił się jednak do pracy na gospodarstwie, do robienia i naprawy butów też zresztą nie. I tak piękna żona szewca chodziła boso. 

To nie było jednak jej największym zmartwieniem. Paluch ją bił, pił i „żądał od żony stałej gotowości do pożycia seksualnego, doprowadzając je do stadium wywołującego u niej już tylko wstręt” pisze w „Pitavalu krakowskim” Stanisław Waltoś.

Urodziło im się czworo dzieci, z czego tylko dwójka przeżyła. Zośka i córki często głodowały. Paluch nie dawał jej pieniędzy, więc żeby wyżywić rodzinę musiała wrócić do pozowania. To z kolei rodziło konflikty. 

Chłopy ze wsi zazdrościli Paluchowi pięknej małżonki. Snuli głośne domysły, co też ona wyczynia z tymi artystami. Pijany szewc wracał do domu z awanturą i bił żonę za wysnute insynuacje. 

Choć pieniądze z modelingu ratowały budżet domowy, Zośka dla spokoju zrezygnowała z pozowania. 

Ale to mało.

Żeby udobruchać męża przepisała na niego ćwierć gospodarstwa. 

Znów mało. 

Wszystko mało, mało, mało.

Paluch pił i bił coraz częściej. 

W Zośce coś pęka

Po pięciu latach małżeństwa usłanego razami, zmuszaniem do pożycia seksualnego, płaczem i głodem Zośka spakowała tobołki i wraz z dziećmi uciekła do Krakowa. Schroniła się u ciotki. 

Wniosła do sądu dwie sprawy; pierwszą o zasądzenie alimentów, drugą o cofnięcie darowizny poczynionej na rzecz męża. Sąd zasądził na rzecz Zofii i dzieci alimenty, a także zgodził się na tymczasowe zamieszkanie osobno.

Paluch nachodził żonę pod nowym adresem, na zmianę prosząc o powrót i grożąc jej. Pod wpływem próśb i obietnicy poprawy Zośka wróciła do domu. Wytrzymała jeden dzień, po czym ciężko pobita schroniła się ponownie u ciotki. Paluch zaczął wygrażać śmiercią sąsiadom i krewnym, którzy – według niego – niepotrzebnie wtrącali się w cudze sprawy. W konsekwencji ciotka wymówiła Zośce schronienia i ta musiała przenieść się z dziećmi pod inny adres. 

Na wiosnę kolejnego roku Paluch przestał wypłacać alimenty, wpędzając żonę i dzieci w nędze.

Któregoś dnia spotkali się w Krakowie. Obiecał wtedy, że wypłaci żonie zaległości i kazał jej przyjść po nie w kolejną niedzielę.

Imieniny Zofii

Niedziela wypaść miała piętnastego maja, akurat w imieniny Zofii. 

Zośka zwabiona obietnicami wypłaty alimentów udała się do swojego domu w Dłubni. 

Do dzieci już nigdy nie wróciła. 

Mąż zabił ją, a następnie poćwiartował. Rozczłonkowane ciało zapakował na wóz i wywiózł nad pobliską rzekę. Wrzucił je do Dłubni i wrócił do wsi.

Zagadka kryminalna

Matka Pięknej Zośki natychmiast zawiadomiła policję o zaginięciu córki. 

Paluch utrzymywał, że nie wie, co stało się z żoną. We wsi nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Zawiązała się zmowa milczenia, podszyta strachem przed nieobliczalnym szewcem. 

Jednak makabryczne dowody same zaczęły wychodzić na światło dzienne. Napełnione powietrzem jelita i inne członki ciała wrzucone do rzeki, pojawiły się przy brzegu. Policja rozpoczęła przeszukiwania Dłubni i znaleziono kolejne fragmenty ciała. W wyniku sekcji ustalono, że należą do młodej kobiety. 

Dopiero wtedy skorupa milczenia zaczęła pękać. Jeden z sąsiadów zeznał, że widział Palucha wracającego nad ranem wozem znad rzeki. 

Proces

Sprawą morderstwa interesował się cały Kraków. “Kurier Ilustrowany” na bieżąco informował o wynikach procesu. Postępowanie było w wielu punktach wielce nieudolne, a Paluch nie przyznawał się do zabicia żony. Jednak sąd skazał go za nieumyślne zabójstwo na piętnaście lat pozbawienia wolności. Kara byłyby wyższa, gdyby uznano go winnym morderstwa z premedytacją, które ówczesne prawo austriackie karało surowiej.

W 1931 roku Paluch napisał do Prezydenta Rzeczypospolitej prośbę o ułaskawienie, w której przyznał się do zabicia żony. Miało to nastąpić niejako przypadkiem. Uderzył ją prawidłem szewskim, kiedy chciała użyć przeciwko niemu siekiery.

Koniec szewca

W roku 1937 Paluch został przedterminowo zwolniony z więzienia. Zamieszkał w Krakowie przy Zamoyskiego, gdzie zbierał szmaty i butelki na handel. Zmarł w 1960 roku, zatruwszy się tlenkiem węgla.

Piękno trwa

Niezwykła uroda Zofii Frontczakówy stała się jej piętnem. Zamiast szczęścia w życiu i powodzenia w miłości budziła w ludziach niechęć, zawiść i zawiodła w ramiona męża-mordercy. 

Piękno Zośki przetrwało na dziesiątkach portretów malowanych przez artystów i licznie reprodukowanych kartach pocztowych, ale cieszy tylko nas, dla niej samej było przekleństwem. Bo piękno należy do świata. (Katarzyna Kalista)

Katarzyna Kalista. Krakowianka z urodzenia i z wyboru. Z wyboru też żona i mama. Autorka powieści szkatułkowej „Ostatni rozdział” opowiadającej o leczeniu blizn z przeszłości i powieści dla dzieci „Pan Barnaba i zagadkowa hipoteza” o gadającym kocie. Aktualnie pracuje nad książką będącą parafrazą życia Pięknej Zośki.