Historie o macierzyństwie zawierają pytania i odpowiedzi trudne, być może budzące sprzeciw i kontrowersje, jednakże dające głos tym, które wymykają się schematom: matkom popełniającym błędy, matkom „nie dającym rady”, matkom bez sił. Matkom, po prostu.
Macierzyństwo jako obowiązek czy powołanie?
Od setek lat powołanie do macierzyństwa uważano za naturalną część życia kobiety. Dziś ulega to diametralnej zmianie. Założenia takie jak świadoma bezdzietność, realizowanie odmiennych niż macierzyństwo celów, zaniepokojenie zmianami w naszym świecie sprawiają, że rolę rodzica-matki postrzega się dziś już często jako wybór, nie przymus. Trzeba tu też pamiętać o bezdzietności nie z wyboru, o bezdzietności jako doświadczeniu straty. Wiemy, że macierzyństwo może być niezwykle trudne, obarczone społecznymi wymaganiami, pełne złożonych emocji i wyzwań ponad siły, na które nie każdy człowiek jest gotowy. I choć dziś uważa się macierzyństwo za wybór, jedną z wielu możliwych dróg w życiu kobiety, wciąż presja, jaką obarczone są kobiety decydujące się na pójście tą drogą, jest ogromna.
Złe matki, dobre matki, matki po prostu
Literatura zna wiele rodzicielek nieidealnych, uznawanych za niedobre lub niegotowe do swej roli. Róża Żabczyńska z “Cudzoziemki” niepotrafiąca pokochać przypominającej byłego partnera córki, Emma Bovary, która ledwo zauważa swoje dziecko czy skrajnie nieszczęśliwa w roli matki Anna Karenina. Dla wielu z literackich i filmowych obrazów matek nie znajdziemy usprawiedliwienia. Ważne, by portrety te zwróciły naszą uwagę na złożone kobiece emocje, błędy i niedoskonałości wpisane w ludzką naturę i czasem, mimo największych nawet starań, odbijające się na najbliższych. W matkach tych spróbujmy zobaczyć kobietę i, tak jak i do kobiet realnych, do obrazów kobiet-matek podejdźmy z empatią. Otwórzmy się na próbę zrozumienia.
Dwa portrety
Jednak nie tylko dawna literatura obfituje w portrety matek nieidealnych. Współcześnie ten, jakże aktualny i ponadczasowy, temat jest poruszany równie często. Wydana w roku 2020 książka pt “Bezmatek” i o 9 lat wcześniejsza pozycja – “Zła córka” – stanowią idealny przykład.
Dwie kobiety, dwa obrazy, dwie matki. Możemy powiedzieć, że w swoich książkach Mira Marcinów i Justine Lévy pokazały obraz sprzeciwiający się tezie o naturalności figury Kobiety-Matki. Tworząc, zadały jednocześnie, niełatwe, pytania – co definiuje kobietę? Czy bycie matką „niewystarczającą” czyni kobietę „wybrakowaną”, „niepełną”, „nie dość dobrą”? I wreszcie: czy każda kobieta rzeczywiście do roli matki została naturalnie „powołana”?
Lila – “Bezmatek” Miry Marcinów
Obraz matki stworzony przez Mirę Marcinów w książce pt. “Bezmatek” jest obrazem popękanym, brudnym, okadzonym dymem papierosowym i podlanym alkoholem – a czasami pięknym, radosnym, ciepłym i szczerym. Momentami dziecięco naiwnym, momentami przeplatanym zrozumieniem godnym mitycznych „dorosłych” trzymających świat w garści.
Jaka matka wyłania się z tej mozaiki? Matka niedoskonała – to pewne. Jednak czy matka doskonała istnieje? Jeśli nie, to czy możemy w ogóle mówić o niedoskonałości w tej materii?
Dychotomia obrazu Kobiety-Matki
Dwoistość obrazu Kobiety-Matki wydaje się być w książce pt “Bezmatek” kluczowa, bo na tej dychotomii zasadza się właśnie istota pewnego pęknięcia w jej wizerunku. Postać-Kobieta ujawnia swoją kobiecość poprzez zainteresowanie własną fizycznością, seksualnością, estetyką swojego wyglądu. Na jej tożsamość składają się sztuka i literatura. Ale też jej uzależnienia. Postać-Kobieta dba o siebie, buduje siebie – nakłada makijaż, uśmiecha się do mężczyzn, zaczytuje się w “Stu latach samotności”, kupuje piękne albumy malarskie i w dziecięcym pokoju maluje obrazy. Postać-Matka dba o córki. By miały co zjeść. Nawet w najcięższym czasie, nawet gdy brakuje pieniędzy. By cieszyły się dzieciństwem. Tańczy z nimi, je lody i jeździ na sankach. Sprząta mieszkanie, piecze ciastka.
Równoległe płaszczyzny
Te dwie płaszczyzny, Postać-Kobieta i Postać-Matka składają się na mozaikę Kobiety-Matki. Przeplatają się i szczelnie wypełniają białe puste przestrzenie, których bohaterka “Bezmatku” tak nie lubi. To właśnie jest „cała matka” – jak nazywa ją córka. Taką matkę łatwiej kochać.
Alicja – “Zła córka” Justine Lévy
Obraz niemal identyczny wyłania się z książki “Zła córka” Justine Lévy. Podobnie jak w książce “Bezmatek”, tak i tu matka umiera, a motyw żałoby jest wysunięty na pierwszy plan. Moment jej śmierci i ostateczny rozrachunek z wspomnieniami o niej – dobrymi i złymi – staje się dla głównej bohaterki doświadczeniem transformacyjnym.
Określić swoje miejsce
Doskonale i tu widoczna jest dychotomia obrazu Matki-Kobiety. Jednak nieco inaczej niż w przypadku Lily, Alicja krzywdzi dziecko i siebie, nie jest też spełniona jako kobieta. Jako Postać-Kobieta gubi się we własnych emocjach, uzależnieniu od alkoholu i fizyczności zastępującej jej brak prawdziwej bliskości. Jako Postać-Matka ucieka od odpowiedzialności za dziecko, plącze się w strukturach i obowiązkach macierzyństwa, które wydają jej się całkowicie obce. Po śmierci Alicji córka pyta „gdzie jest moje miejsce teraz, w tym świecie bez mamy?” Mimo emocjonalnych krzywd, jakie wyrządziła jej uzależniona od narkotyków i alkoholu matka, córka próbuje po jej śmierci konstruować i określać własne miejsce w świecie poprzez rekonstrukcję postaci matki i płaszczyzn relacji matka-córka. Staje się więc palimpsestem, z którego usuwa obraz Alicji, by na jego miejscu mogła złożyć portret samej siebie. Matka na zawsze pozostaje więc bolesnym centrum, do którego bohaterka się odwołuje i do którego wciąż wraca.
Wybaczyć i zrozumieć
Zauważmy, że potknięcia i błędy, jakie popełniają kobiety niezależnie od faktu posiadania lub nieposiadania potomstwa, spotykają się z o wiele większym potępieniem niż w wypadku mężczyzn. Wciąż pokutuje w społeczeństwie przekonanie, iż stając się matką wyzbyć powinna się kobieta pierwiastka „ja” na rzecz dziecka, oraz że stan macierzyństwa obliguje ją do perfekcji nie tylko w wymiarze rodzicielstwa, ale i całokształtu zachowań.
Ćwiczenia z empatii
Obdarzając empatią nieidealne kobiety i matki wokół nas, jesteśmy w stanie krok po kroku zmieniać takie spojrzenie. Zdejmować z barków kobiet presję i ciężar cudzych oczekiwań. Nie chodzi przy tym o normalizację postaw egoistycznych i niedojrzałych, a o spoglądanie na szerszy kontekst tego, co do nich doprowadza. Pozwala nam na to literatura – przeglądanie się w obrazach kobiecości i macierzyństwa, analizowanie pęknięć w wizerunku figury Kobiety-Matki, stać się może ćwiczeniem z empatii. Dla siebie i innych, dla matek i niematek – dla każdej z kobiet. (Małgorzata Folwarska)