Święte dla świeckich

Jest pewna grupa kobiet z przeszłości, o których można usłyszeć w szkole lub uczestnicząc w życiu kulturalnym, podczas zwiedzania, słuchając muzyki dawnej itd. Mowa o świętych kościoła katolickiego. Ich kult i życiorysy wiele nam mówią o kobietach dawnych epok: o realiach ich życia, o potrzebach, o poszukiwaniu patronki, do której mogłyby zwrócić się po wsparcie. Są i takie, które mogą być interesujące dla nas, dzisiaj, jako postaci historyczne, wybijające się w swoich czasach.

Hildegarda z Bingen – proroczka

Hildegarda została oddana kościołowi jako dziesięcina, czyli 1/10 majątku, gdyż była dziesiątym dzieckiem. Jak u Hitchocka, najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie wzrasta – życie rozpoczęte tak dramatycznie doprowadziło ją do miana „Sybilli znad Renu”. Umiała wykorzystać klasyczne wykształcenie, które otrzymała w klasztorze. Wizje, których doświadczała, umiała opracować zgodnie z zasadami retoryki. Nie ma znaczenia, czy był to głos Boga, czy efekt migreny. W szczycie popularności doradzała władcom, w tym Fryderykowi Barbarossie, papieżom, biskupom opatom. Organizowała coś, co dziś nazwałybyśmy wyjazdem w trasę; można to porównać z wykładami TEDx albo z ogromnymi spotkaniami lub koncertami na stadionach. Hildegarda była najwybitniejszą średniowieczną filozofką. Komponowała też pieśni religijne, które wykraczały poza ówczesne zasady liturgii. Dziś może nas dziwić tak szerokie spektrum zainteresowań, jednak pamiętajmy że wszystkie te dziedziny – retoryka, filozofia i muzyka teoretyczna – wchodziły w kanon ówczesnego wykształcenia. Hildegarda z wyjątkowym talentem i odwagą wykorzystała to, czego została nauczona. Jej wyjątkowa historia nie skończyła się wraz z jej śmiercią: absolutnie najwybitniejsza kobieta swojej epoki dopiero w 1971 roku została wpisana do kalendarza liturgicznego, a kanonizowana dopiero w 2012 roku. Muzyka okazała się najtrwalszym z jej dzieł, jej kompozycje są nadal (znów?) wykonywane.

Księżna Salomea i księżna-ksieni Kinga

Szkoda sprowadzać osobę św. Kingi do ślubu czystości, do którego namówiła też swojego małżonka, który przez to został zapamiętany jako Bolesław Wstydliwy. 

Bł. Salomea była polską księżniczką, siostrą Bolesława Wstydliwego. W czasach rozbicia dzielnicowego książęce małżeństwa miały tym większe znaczenia dla utrzymania pokoju, rozejmu, stabilizacji państwa. Dziewczynkę prawdopodobnie początkowo przeznaczono do życia zakonnego, lecz gdy zaszła potrzeba umocnienia sojuszu, została wydana za księcia Kolomana Halickiego. W tle mamy wojny o zwierzchnictwo nad bogatymi ziemiami. Ona miała wtedy 7 lat, on – 13. Gdy dorośli, częścią ich kontraktu małżeńskiego były też śluby czystości. Salomea na dworach wychowywała swoją krewną, węgierską księżniczkę i późniejszą świętą, Kingę, i prawdopodobnie to ona doprowadziła do ślubu swojego brata ze swoją podopieczną. Salomea owdowiała mając ledwie 30 lat, wtedy zrezygnowała z dworskiego życia i wstąpiła do klasztoru. Utrzymywała kontakt z bratem i możnymi, doprowadziła do kilku fundacji, a pod koniec życia wybrała odosobnienie. 

Losy św. Kingi brzmią zaskakująco podobne – małżeństwo w młodym wieku, później śluby czystości, życie konsekrowane i fundacje, w tym ufundowanie klasztoru klarysek w Starym Sączu. Różnicę widzimy pod koniec życia: Salomea udała się do pustelni, Kinga zarządzała swoim dużym, popularnym, bogatym klasztorem. Możemy zżymać się na małżeństwa ze ślubami czystości lub widzieć w tym próbę samostanowienia, wyzwolenia się od presji powicia dziedzica. Warto docenić też wykształcenie tych kobiet i ich rolę w prowadzeniu dyplomacji, a w w planowaniu dalszych małżeństw zobaczyć uprawianie dalekosiężnej polityki dynastycznej ówczesnymi metodami. Doceńmy też rolę w przekazywaniu wiedzy: Kinga przywiozła do Polski nie sól lecz ludzi, którzy umieli ją wydobywać. I jeszcze fundacje: żeński klasztor mógł być dla kobiet jedyna szansą zdobywania wiedzy, a dla okolicznych mieszkańców przytułkiem, szpitalem, domem dziecka, punktem informacji o nowych metodach rolniczych – jedynym ośrodkiem wszelkiego społecznego wsparcia.

Przyjaciółki

W XIII wieku grupa belgijskich kobiet zorganizowała coś, co dziś nazwałybyśmy kręgiem kobiet. Realizowały razem wspólny cel w serdecznej, wspierającej atmosferze – brzmi współcześnie? Dodajmy jeszcze życiowe różnice między nimi, długotrwałą korespondencję i wsparcie. W tamtym czasie do klasztorów, zwłaszcza żeńskich, wiodły różne drogi: ucieczka przed niechcianym małżeństwem, losem wdowy jako ubogiej krewnej albo zesłanie, gdy rodzina chciała się przejąć spadek lub uniemożliwić kuzynce powicie dziedzica fortuny. Bł. Ida z Leeuw została oddana do szkoły prowadzonej przez zakonnice jako zdolna córka ubogiego szlachcica. Zdecydowała się złożyć śluby zakonne i została kopistką, czyli przepisywała księgi liturgiczne. Bł. Beatrycze z Nazaretu też trafiła do klasztoru jako mała dziewczynka, lecz w bardziej dramatycznych okolicznościach. Po śmierci matki, jako najmłodsze, szóste dziecko została oddana zakonnicom na wychowanie. Z czasem została przeoryszą oraz napisała kilka książek, w tym autobiografię. 

Trzecia z przyjaciółek, bł. Ida z Nivelles, jako dorosła osoba  świadomie wybrała życie w klasztorze, gdyż do wspólnoty beginek uciekła przed niechcianym małżeństwem. W przeciwieństwie do dwóch pozostałych wiodła ciche i skromne życie, a jej jedyna działalność piśmiennicza obejmowała korespondencję z przyjaciółkami. Łączyła je pewna wspólna wrażliwość – każda z nich była mistyczką. Nie ogłoszono ich „patronkami przyjaźni”, nie istnieje taki patronat (a raczej: matronat). Choć związki rodzinne między świętymi nie są rzadkością (o czym niżej), to o błogosławionych przyjaciółkach się nie mówi. Szkoda, że nie są przedstawiane jako grupa, jako XIII-wieczne przyjaciółki, wspieraciółki, siostry nie tylko zakonne.

Kobieta z brodą

Kobiety doświadczające przemocy domowej modliły się do świętej Wilgefortis, czyli „silnej dziewicy”. Średniowieczna legenda uzasadnia przedstawienie, lecz nie opowiada losów prawdziwej osoby. Mówi o kobiecie, która nie chciała zostać przymuszona do małżeństwa z poganinem i modliła się o wybawienie. W odpowiedzi na jej modlitwy Jezus zamienił jej twarz w swoją. Narzeczony się wycofał, ojciec wpadł w gniew i powiedział, że skoro tak bardzo chce naśladować Jezusa, to zostanie ukrzyżowana. Prawdopodobnie wizerunki ukrzyżowanej kobiety z brodą wywodzą się od krucyfiksu Volto Santo z Lukki, na którym Jezus jest przedstawiony w długiej szacie. Słynący łaskami krucyfiks był kopiowany i rozpowszechniany. Z czasem, gdy popularne były krucyfiksy z Jezusem odzianym jedynie w przepaskę na biodrach, długą suknię skojarzono z kobiecym ubiorem, a to doprowadziło do powstania legendy. Opowieść trafiła na podatny grunt, kult św. Wilgefortis rozwijał się. Przedstawienia brodatej kobiety na krzyżu, które spotykamy w różnych krajach, podpisane różnymi imionami. Oznacza to, że prawdziwe kobiety szukały wsparcia świętej od niechcianych relacji. Taka patronka była im potrzebna.

Postać świętej Wilgefortis pojawia się też w powieści Olgi Tokarczuk „Dom dzienny, dom nocny”.

Małżonkowie

Większość kobiet, tak dziś jak i dawniej, żyje w związkach małżeńskich. Czy w takim razie nie miały swoich patronek poza Maryją? Tak, jedynie dwie pary małżonków zostały wyniesione na ołtarze, a obie żyły dopiero w XIX wieku. To bardzo niewiele, lecz zauważmy, że w całej historii Kościoła jest też tylko jeden kanonizowany proboszcz – niedostrzeganie realiów dotyczy nie tylko życia kobiet. Pierwsza z par, Luigi i Maria Beltrame Quattrocchi, po 20 latach od zawarcia małżeństwa złożyli śluby czystości, dlatego ich życie trudno uznać za reprezentatywne. Druga para wiodła życie bez takich deklaracji. Byli rodzicami świętej Tereski z Lisieux, która nadal jest niezwykle popularna. Być może dlatego, że znamy jej pamiętnik („Dzieje duszy”), z którego wyłania się obraz “dziewczyny z sąsiedztwa”, która poruszyła niebo i ziemię, aby zrealizować swój pomysł na siebie. 15-letnia półsierota z północy Francji jadąca do biskupa i papieża – tak, to nadal może imponować. Osobom, które szukały wsparcia wydawała się bliska, zwyczajna, dostępna – czyli podobna do nich, a do tego wytrwała, zdecydowana, skuteczna.

Herstorie świętych

Historia społeczna nie jest powszechnie znana, o tym w kronikach nie pisano. Niewiele wiemy o życiu kobiet z dawnych czasów, a życiorysy świętych oraz rozwój kultu poszczególnych postaci jest bezcennym źródłem wiedzy na ten temat. Warto, aby świeckie kobiety spojrzały na historie świętych kobiet. Herstorie.

ZO-Z

#herstoriawewtorek #dziejesięherstoria

O naszej akcji “Zapal świeczkę pierwszym studentom” informowała Telewizja Kraków w głównym wydaniu Kroniki Krakowskiej, Gazeta Wyborcza, portal Love Kraków oraz nieocenione społeczniczki – influencerki. Petycję o utworzenie Muzeum HERstorii Sztuki jako instytucji publicznej podpisało 1104 osoby. Zdecydowanie dzieje się herstoria, a tworzymy ją razem.