Zatruta pamięć o królowej Bonie

Podpisywała się jako Bona Regina – dla jej przeciwników musiało to brzmieć jak żart. Wokół włoskiej księżniczki na polskim tronie narosło mnóstwo nieprzychylnych legend. Zróbmy prezent najsurowiej ocenianej polskiej królowej i odczarujmy Bonę Sforzę w masowej świadomości. Należy jej się!

Księżniczka i księgi

Bona, choć urodziła się jako członkini trzęsącego ówczesną Italią rodu Sforzów, wcale nie miała łatwego startu. Cóż, w jej przypadku doskonale sprawdzało się posiedzenie, że z rodziną to tylko na zdjęciu. Czy raczej – na portrecie. Jej ojciec został otruty przez własnego wuja, tego samego, który matce Bony, księżnej Izabeli łaskawie zaproponował azyl w Bari. Azyl będący de facto więzieniem. 

Jednak kobiety z rodu Bony miały w sobie siłę. Wkrótce okazało się, że Izabela włada niepodzielnie Bari, jednocześnie starając się, aby dzieci nie podzieliły losu wygnańców. A gdy na świecie została tylko Bona, matka wiedząc, że w tamtych księżniczce nie przystoi władać mieczem, dała jej do rąk inną broń – wiedzę. 

Bona kształciła się u wybitnych myślicieli epoki, w lot ogarniała historię, prawo, teologię i administrację. Uczyła się też rozsądnego gospodarowania majątkiem i retoryki. Wszystko po to, żeby bezproblemowo odnaleźć się w roli, do której szykowała ją matka. 

A matka widziała Bonę na tronie. I to nie tronie jakiegoś zapyziałego księstewka, tylko w centrum prawdziwego mocarstwa. 

Zygmunt Stary i panna młoda

Okazja nadarzyła się sama. Oto owdowiały władca imperium Jagiellonów poszukiwał małżonki – przy nie tak małej pomocy Habsburgów (zapamiętajcie ten wątek, oni jeszcze wyskoczą z pudełka!), Izabeli udało się doprowadzić do ślubu Zygmunta Starego z jej córką. 

Bona, choć niezbyt zachwycona małżeństwem z dwukrotnie starszym od niej mężczyzną, jechała do Krakowa pełna nadziei. W końcu miała zostać królową jednego z najpotężniejszych krajów ówczesnej Europy, partnerką monarchy, któremu odrodzeniowe ideały nie były obce.

Na miejscu czekało ją rozczarowanie. Owszem, kraj był wielki. Owszem, zamek na Wawelu dorównywał najlepszym włoskim rezydencjom. I owszem, Zygmunt Stary był stary. Najchętniej zasiadłby w kapciach i czepeczku (kolekcjonował czapeczki, każdy ma jakiegoś bzika) w fotelu przed kominkiem. 

I w przeciwieństwie do swojej żony nie miał ani ambicji, ani wykształcenia, by rządzić tak wielkim krajem. Królem został z przypadku, po śmierci dwóch starszych braci (Zmarli młodo, podobno na choroby weneryczne, ale to inna herstoria). Szykowano go co najwyżej na księcia Litwy, tak na wszelki wypadek.

Babskie rządy

Bona na tronie czuła się jak ryba w wodzie – do tego przygotowywała się całe życie. Bardzo szybko zaczęła działać w interesie swojej nowej ojczyzny zawierając korzystne sojusze, dbając o umocnienie gospodarki, stosunki zagraniczne kraju i rozwój miast. Nadawała urzędy i stanowiska, zjednując sobie popleczników i… wrogów. Nie było nic nowego w tym, że konserwatywni polscy możni niezbyt przychylnie patrzyli na królową, która w ich oczach miała zbyt dużo wpływów.

Królowa dbała też o skarbiec, gdyż jej celem była finansową niezależność dynastii Jagiellonów. Powiększała więc domenę dynastyczną o coraz to nowe ziemie, wykupywała je z rąk możnych, przez co w krótkim czasie stała się właścicielką ziem nie tylko w Koronie, ale i na Litwie. 

Bonie zależało na umocnieniu kraju i jego pozycji, jak również powiększenia terytorium, przede wszystkim o Mazowsze i Śląsk. To ostatnie wyjątkowo nie podobało się Habsburgom, którzy najchętniej widzieliby Śląsk pod swoim panowaniem, a poczynania Bony odbierali jako policzek. W końcu to dzięki ich wstawiennictwu doszło do ślubu Bony i Zygmunta. 

Domyślacie się już, kto w głównej mierze odpowiadał za czarny PR królowej?

Miała matka syna

Bona była królową i jako królowa miała obowiązki dynastyczne. Mianowicie jeden – urodzić następcę tronu, który przedłuży ciągłość rodu. 

Początkowo jednak na krakowskim dworze urodziła się księżniczka. A dziewczynka według ówczesnego prawa nie mogły samodzielnie rządzić krajem (choć Anna Jagiellonka udowodniła, że jednak się da, ale to inna historia!). Taki obrót spraw nie przysporzył królowej sympatii możnych, a czas uciekał – choć Bona była młoda i zdrowa, Zygmunt naprawdę był… cóż. Stary. 

Gdy więc za drugim razem na świat przyszedł Zygmunt, nazywany przez matkę Augustem, królowa odetchnęła z ulgą. Ale tylko na chwilę – kolejne ciąże skończyły się narodzinami dwóch córek. Ostatnia nadzieja na powiększenie dynastii zmarła wraz z najmłodszym dzieckiem królewskiej pary – królowa urodziła drugiego syna przedwcześnie, na skutek wypadku na polowaniu. Do końca życia obwiniała się o jego śmierć, a wszystkie matczyne uczucia przelała na Augusta. 

I choć z pewnością kochała swoje córki, nie poświęcała im aż tak wiele uwagi jak jedynemu synowi.

 „Włoska żmija ze żmiją w herbie”

Bonę obwiniano o śmierć dziecka i zaprzepaszczenie szans na powiększenie dynastii. Królowa obawiając się o swój los i pozycję po śmierci coraz słabszego męża, nakłoniła Zygmunta do zgody na koronację ich syna jeszcze za życia jego ojca. 

Ten ruch nie przysporzył jej popularności – zwłaszcza, że stało się wbrew sprzeciwowi części szlachty. Bona jednak pokładała w synu wielkie nadzieje. Liczyła, że gdy ten zasiądzie na tronie, ona wciąż pociągać będzie za sznurki. 

Tak się jednak nie stało. Królowej nie podobał się ślub jej syna z Habsburżanką (mimo, że mariaż przygotowywany był od lat) i bliżej jej było do teściowej z kawałów niż do kochającej mamusi. Ale relacje z Zygmuntem pogorszyły się poważnie dopiero po jego drugim, notabene tajnym, ślubie. Bona nie mogła ścierpieć u boku syna kobiety „z ludu”, uważając decyzję syna za osłabianie dynastii i jawnie okazywała synowej swoją niechęć. 

Prawdopodobnie to właśnie stało się przyczyną plotek, jakoby to Bona pomogła Barbarze Radziwiłłównie opuścić ten łez padół. I choć dziś wiemy, że najprawdopodobniej Barbara Radziwiłłówna zmarła na raka, ówcześni tej świadomości nie mieli.

Po licznych kłótniach z synem, oskarżającym ją o nadmierne mieszanie się do jego spraw, Bona opuściła Kraków. Najpierw osiadła w swoich dobrach na Mazowszu, które pod jej rządami niesamowicie się rozwinęło, przynosząc królowej olbrzymie zyski, a na koniec życia wróciła do Italii.

Habsburgowie mają ostatnie słowo

Gdy stało się jasne, że konfliktu z Zygmuntem nie da się załagodzić, a obecność Bony w Polsce tylko go zaostrza, królowa zdecydowała się na powrót w rodzinne strony. Bynajmniej nie miała to być emerytura – Bona miała plan, jak podźwignąć ekonomicznie i wizerunkowo nieco zapyziałe księstewko. 

I wtedy na scenę po raz ostatni wkroczyli Habsburgowie. A właściwie ich agent, Jan Wawrzyniec Pappacoda, który od lat wykupywał się w łaski królowej. To z jego inicjatywy Bona wyjechała do Bari i dzięki jego namowom pożyczyła Habsburgom olbrzymią kwotę ponad czterystu dukatów. 

A ponieważ Habsburgowie to nie Lannisterowie i nie w smak im było spłacanie długów, zadbali o to, żeby pożyczki nie oddawać. Jak? Przekonując Pappacodę najpierw do otrucia królowej, a potem do sfałszowania jej testamentu. Sprawa się rypła, gdy okazało się, że Bona, całe życie wojująca z Habsburgami, rzekomo zapisała im cały swój majątek – ale było już za późno, żeby to odkręcić. Co prawda Zygmunt August próbował, ale bezskutecznie. 

I choć Bonę oskarżano o trucicielstwo, to właśnie ona poniosła śmierć przez otrucie. W historii zapisano ją tak, jak jej wizerunek kształtowali Habsburgowie. Może więc najwyższa pora, aby dostrzec inną Bonę – ambitną, wykształconą i konsekwentną renesansową władczynię, kobietę sukcesu i jedną z najwybitniejszych polskich królowych.

O bella ciao

Celowo nie wspominałam wcześniej o jej urodzie. Zniszczeniu uległa zdecydowana większość jej portretów z epoki, lecz przetrwały opisy. Jasne włosy z rudym połyskiem i ciemne oczy w ciemnej oprawie wywierały wrażenie, tak samo jak modne we Włoszech dekolty renesansowych sukien – nowość na krakowskim dworze. Podobnie jak wiedza i ambicje, tak i przymioty urody zjednały Bonie tyluż zwolenników, co i wrogów. Chociaż my spójrzmy na jej osiągnięcia polityczne i gospodarcze bez uprzedzeń związanych z jej urodą, młodością i obcym pochodzeniem. (Paulina Rutkowska @przewodnik.histeryczny)