Fascynująca i bardzo ciekawie napisana książka, a właściwie dwie książki, opowiadające o dwóch różnych światach – życiu tytułowej bohaterki i jej „życiu” po śmierci.
Henrietta Lacks zmarła w bardzo młodym wieku z powodu choroby nowotworowej. Po śmierci, bez wcześniejszej zgody, pobrano jej komórki. W tamtych czasach takie sytuacje zdarzały się często i równie często dotyczyły Czarnych – nie było żadnych przepisów dotyczących pobrań naukowych: ograniczeń i etycznych wymogów. Procesy dotyczące nielegalnych pobrań komórek były umarzane.
Henrietta Lacks żyje do dzisiaj – nielegalnie pobrane od niej komórki przyczyniły się do rozwoju medycyny i badań naukowych oraz postępu w leczeniu bardzo poważnych chorób: nowotworów, AIDS, polio czy Sars-Cov-2. Mimo że wychowała się na plantacji tytoniu w stanie Wirginia i większość swojego krótkiego życia tam spędziła, stała się nieśmiertelna. Fragment pobranego guza dał początek nad bardzo poważnymi pracami naukowymi linii komórkowej nazwanej HeLa – od dwóch pierwszych sylab imienia i nazwiska kobiety.
Koncerny, które zajmowały się komórkami HeLa, zbiły na tym fortunę. Niestety, rodzina Henrietty nie miała pojęcia, że takie działania są prowadzone. Jej najbliżsi żyli w biedzie, nie stać ich było nawet na wizytę u lekarza. Dopiero córka Deborah, przy pomocy dziennikarki Rebeki Skloot próbuje dowiedzieć się prawdy o swojej matce. Rodzina Henrietty dowiedziała się o pracach nad komórkami HeLa po ponad dwudziestu latach od śmierci kobiety.
„Nieśmiertelne życie Henrietty Lacks” to książka bardzo ciekawa, wciągająca, o pięknie, medycynie i nauce, a właściwie o niesprawiedliwości nauki. Jest to dziennikarskie śledztwo, bardzo rzetelnie przeprowadzone, ale również opowieść o rodzinie czarnej kobiety żyjącej w XX wieku w USA. Książka pokazuje całą prawdę o kwestiach rasowych i problemach prawnych prowadzonych badań nad ludzkimi komórkami.
Lucyna