Sylvia Plath chciała być najczulszą matką na świecie. I równie wybitną, spełniającą się pisarką. Żyła w czasach, kiedy do wyboru było macierzyństwo i domek lub staropanieństwo i spełnienie zawodowe. Amerykański ruch feministyczny uczynił z niej patronkę cierpienia kobiet. O jej szaleństwo i śmierć obwiniał patriarchat, który doprowadza do kresu kobiety utalentowane, ambitne i zarazem kochające i wrażliwe.
W (szklanym) czepku urodzona
Sylvia Plath urodziła się 27 października 1932 roku w Bostonie. Od dziecka wykazywała zamiłowanie do wyrażania uczuć i myśli na papierze. Jako nastolatka osiągała sukcesy, publikując swoje wiersze i opowiadania w takich czasopismach jak „Harper’s”, „Mademoiselle”, „Athlantic Monthly”.
W pułapce perfekcjonizmu
To właśnie intensywny staż w nowojorskim periodyku „Mademoiselle” był pierwszym zetknięciem z wielkomiejskim blichtrem. Wyczerpanie fizyczne oraz rozczarowanie wyidealizowanym światem doprowadziło do stanu, gdy nie mogła ani podejmować decyzji, ani tworzyć. Były to zarazem czynniki, które popchnęły ją do pierwszej próby samobójczej. Miała wówczas 21 lat. Odratowana w ostatniej chwili, trafiła do szpitala psychiatrycznego i poddana została leczeniu elektrowstrząsami. Tam poznała dr Ruth Barnhouse, która do końca była jej terapeutką, powierniczką i przyjaciółką.
W sidłach angielskiego olbrzyma
Sylvia ukończyła elitarny Smith College w Northampton w stanie Massachusetts, po czym wyjechała do Anglii, by podjąć naukę w tamtejszym Newnham College jako stypendystka Fulbrighta. Tam poznała Teda Hughesa, uznanego później za jednego z najwybitniejszych poetów swojego pokolenia. Sylvia i Ted pobrali się po 4 miesiącach znajomości. Ich twórczy, pełen pasji, namiętności i literackiego geniuszu związek zaowocował przyjściem na świat pierwszego dziecka. W 1960 roku urodziła się Frieda. Dwa lata później Nicholas.
Niemy krzyk o pomoc
Niekwestionowany talent literacki Teda połączony z ujmującą charyzmą oraz nonszalanckim sposobem bycia nie umknął uwadze innych kobiet. W lipcu 1962 roku Sylvia przytłoczona obowiązkami domowymi, a zarazem z wciąż niegasnącą potrzebą samorozwoju, odebrała telefon, który raz na zawsze przekreślił jej małżeństwo. Odkryła zdradę męża. 7 miesięcy później znaleziono ją martwą w londyńskim mieszkaniu, do którego wyprowadziła się z dziećmi.
Gdy świat śpi, budzą się demony
Była czwarta nad ranem. Dzień, z jego gwarem i obowiązkami, jeszcze się nie rozpoczął. O tej godzinie Sylvia Plath tworzyła swoje najwybitniejsze wiersze. Tę porę najczęściej wybierają samobójcy. Zanim odkręciła gaz pamiętnego zimowego poniedziałku, przygotowała dzieciom tosty z masłem i mleko. Starannie uszczelniła drzwi, aby nikomu poza nią nie stała się krzywda. Zdecydowała się na krok ostateczny, choć przecież chciała od życia tak niewiele – spełniać się jako pisarka i matka.
„Jakież to miłości i smutki nawleczone są na Twój różaniec…?”
Sylvia Plath za życia wydała tylko jeden tomik wierszy pod tytułem „Kolos” oraz powieść „Szklany klosz” (pod pseudonimem literackim), w którym opisała kulisy swojej pierwszej próby samobójczej oraz pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Do dziś ta pozycja jest kanonem – podróżą po najbardziej mrocznych zakątkach ludzkiej psychiki. Warto pamiętać też o jej opowiadaniach. Apogeum jej geniuszu oraz ukoronowanie poetyckich poszukiwań zawarło się w wydanym pośmiertnie tomiku „Ariel”. O wierszach Sylvii Plath mówi się, że jest to poezja konfesyjna, której źródłem są intymne wyznania płynące z głębi duszy autorki.
Problematyczna spuścizna
Po śmierci Sylvii jedynym spadkobiercą jej twórczości stał się Ted. W ogarnięciu formalności pomagała mu bezkrytycznie wpatrzona w niego siostra Olwyn. Obydwoje starali się jak mogli, aby świat poznał wyłącznie ich wersję wydarzeń – że Sylvia była zaborczą histeryczką, a Ted ofiarą. Zaginione bądź zniszczone dzienniki poetki z ostatnich miesięcy życia nie sprzyjały poznaniu prawdy. Mimo to mit Sylvii Plath przetrwał. Po 60 latach od tych dramatycznych wydarzeń jej historia nadal trwa. Powstające kolejne analizy życia i twórczości są źródłem nieodkrytych tajemnic i rodzących się pytań. Czy tej tragedii dało się uniknąć? Jak wspierać wrażliwych twórców i twórczynie? (Paulina Medoń-Jagieła)
Paulina Medoń-Jagieła – 1989, absolwentka kulturoznawstwa o specjalizacji wiedza o sztuce w Akademii Ignatianum w Krakowie, stażystka w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK, pracownica Wydziału Promocji Gminy Wadowice.