Inspiracja 1:1? Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie

Muzeum rodziny w jej domu z przełomu wieków XIX i XX + dodatkowa kamienica na zbiory + modernistyczny pawilon na wystawy czasowe + charakterystyczny ogród? I nie zapomnijmy o kawiarni… Wyobraźcie sobie, że to nie (tylko) nasze radosne marzenia o przyszłości Kossakówki, ale sprawnie działająca instytucja kultury całkiem niedaleko Krakowa, którą chcemy Wam przedstawić w naszym cyklu o możliwościach muzealnictwa dziś pt. #jestemKossakówką. Szukając inspiracji dla rozwiązania naszych krakowskich zagwozdek, zabieramy Was dzisiaj do Jędrzejowa. Kierunek Województwo Świętokrzyskie.

Historia Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie sięga końca XIX wieku, kiedy to lekarz Feliks Przypkowski rozpoczął budowanie kolekcji zegarów słonecznych, literatury i wszelkich materiałów poświęconych gnomonice. W 1909 roku kolekcję udostępniono publicznie, dalej rozbudowywał ją syn Feliksa, Tadeusz, w latach 60-tych rodzina przekazała ją państwu, a kolejnym dyrektorem muzeum został wnuk fundatora, Piotr, aktualnie pieczę nad miejscem sprawuje jego syn Jan.

Dzisiaj za niepozorną niebieską fasadą przy jędrzejowskim rynku, z bezpośrednim szyldem „Muzeum” zanurzyć się można w klimat początku XX wieku, a przede wszystkim: zapoznać z trzecią największą na świecie kolekcją zegarów słonecznych po Adler Planetarium-Chicago i History of Science Museum. Wiedzieliście_łyście o tym? Mnie zachwyca jak spójnie można połączyć w ekspozycji tak pokoje mieszkalne i nowoczesne pomieszczenia galeryjne. Sypialnia małżeńska, z pozostawionymi na toaletce kosmetykami, sprawia wrażanie, że Zofia – żona Feliksa – dopiero co wstała, krząta się i zaraz pojawi za naszymi plecami. A już za chwilę płynnie przechodzimy do minimalistycznej, współczesnej ekspozycji zachwycających zegarów słonecznych (mój ulubiony ozdobiony jest motywem vanitas, w postaci śpiącego na czaszce kupidynka).

I co to jest za pawilon! Oczywiście taka skala nas nie interesuje w Krakowie, natomiast przestrzeń, w której sztuka współczesna może być pokazywana obok lecz nie jako dodatek, ożywiać wiekową opowieść warta jest uwagi. W budynku postawionym w latach 60-tych na tyłach historycznych kamienic trwa właśnie wystawa „Golem” Marcina Zawickiego związanego z Wydział Malarstwa ASP w Gdańsku, organizowana we współpracy z warszawską Galeria m²Matyldy Prus, kuratorki wystawy. Organiczne formy, mykologia mieszająca się z przeterminowaną cielesnością w onirycznym zawieszeniu wprowadzają atmosferę niepokoju, fermentując wśród obiektów z magazynów jędrzejowskiego muzeum. Zawirusowana została także wystawa stała, a że wywodzi się ona z kolekcji lekarza przełomu wieków… ciężko czasem odróżnić interwencję artysty-alchemika od artefaktu. Chciałoby się, żeby tak intrygująco było niebawem i u nas. (Onirycznie będzie już w środę o 20:00, podczas Dryf przez nostalgię krakowską z wróżką Myrthą i Śomi).

Jakby tych inspiracji i koincydencji było mało, przy terenie muzealnym funkcjonuje wciąż prywatny dom rodziny – czy to nie brzmi Wam jak wciąż prywatny Dom Babci vel Jerzówka, oddalona od miejskiej już willi Kossakówka jedynie o długość łokcia? Jak wiadać: da się.

Pozostaje mi zaprosić Was na weekendowy wypad do Jędrzejowa,

Aśka Warchał-Beneschi

Inicjatywa obywatelska Muzeum HERstorii Sztuki w Krakowie postuluje utworzenie przestrzeni na wystawy czasowe o różnorodnym doświadczeniu kobiecym przy Muzeum Rodziny Kossaków w willi Kossakówka. Potrzebujemy przestrzeni wspólnych, współczesnych salonów otwartych, otwartych prawdziwie na każdą osobę. W cyklu #jestemKossakówką pokazujemy dobre praktyki współczesnego muzealnictwa, pokazujemy, że myślenie jednocześnie z rozmachem dla tu i teraz, ale też z respektem dla dziedzictwa przeszłości jest możliwe.