Niewidzialny Batalion i słoneczniki Ukrainy

24 lutego prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał dekret o powszechnej mobilizacji wojskowej, tym samym nakazując Ukraińcom – ale nie Ukrainkom – zdolnym do służby powrót do ojczyzny. Zakazał także mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat opuszczania terytorium kraju. Mogłoby się więc wydawać, że Ukraina powiela patriarchalny schemat podziału płci na walczących mężczyzn i chronione kobiety, jednak chyba prawdziwszy jest inny jej obraz – obraz Ukrainy jako kraju kobiet solidarnych ze swoimi braćmi, mężami i ojcami, które wybierając wspólną walkę i zrzekając się nadanego im przez tradycję prawa do życia, opowiadają się za równością płci w najbardziej heroiczny sposób.

Gradacja życia

Swiatłana Aleksijewicz pisała, że wojna nie ma w sobie nic z kobiety. Ogromny ciężar tej myśli wynika nie tylko z tego, że działania militarne niosą ze sobą zniszczenie, śmierć, kalectwo i szkody psychiczne, które mogą okazać się nie do naprawienia.  Wynika także stąd, że patriarchat nauczył nas łączyć słowo „wojna” z gradacją życia, czyli z opinią, że życie mężczyzny jest na wojnie tańsze niż kobiety. Męska śmierć na wojnie to często coś, co przyjmujemy za pewnik, za to kobieca śmierć wydaje nam się tragedią. Stąd często w rachunku ofiar lubimy dodać znamienne „w tym tyle a tyle kobiet i dzieci”. Dlaczego w obronie wspólnego kraju jedno z nas dostaje prawo do życia, a drugiemu pozwalamy tylko na bohaterskie poświęcenie? Co mamy na myśli mówiąc: „wojna nie ma w sobie nic z kobiety”, skoro kobietom pozwalamy zrzec się wyrządzania przemocy i przeczekać? Przecież zdolność do służby wojskowej nie zależy od płci, a od sprawności fizycznej i treningu.

Kobieca szara strefa

W 2015 roku działalność rozpoczął Niewidzialny Batalion, ruch obywatelski na rzecz równości płci w Siłach Zbrojnych Ukrainy. Przeprowadzono badania socjologiczne, które ujawniły, że kobiety często nie są dopuszczane do służby wojskowej, a nawet jeśli uda im się trafić do wojska, zostaną skierowane na pozycje pomocnicze. Będą pracowały jako kucharki, szwaczki, sprzątaczki, sekretarki, ale rzadko otrzymują pozycje na linii walki. Te z nich, których do służby nie dopuszczono, najczęściej walczą jako ochotniczki. Zostają snajperkami, obsługują wyrzutnie granatów, prowadzą rekonesans i dokonują ostrzałów wspólnie z mężczyznami z armii. Po zakończeniu służby nie dostają jednak ani orderów, ani wsparcia finansowego i zawodowego, ani prestiżu weterana. Kobieca wojskowa szara strefa była w 2015 roku tak liczna, że obejmowała większość kobiet służących na wojnie w Donbasie.

Niewidzialny Batalion i widzialne rezultaty

Chociaż nawet dziś sytuacja kobiet w ukraińskiej armii nie jest równościowa, to działania Niewidzialnego Batalionu przyniosły wymierne skutki. Już w 2016 roku w Siłach Zbrojnych Ukrainy służyło 16 tysięcy żołnierek, stanowiąc 8.5% armii. Dziś, w lutym 2022 roku mówi się już o 17%. Od 2019 roku kobiety są przyjmowane do Liceum im. Ivana Bohuna, popularnej szkoły kadetów. Zwiększył się też ich udział na stanowiskach oficerskich.

Niekoniecznie chłopczyca

Dziś Internet obiegają kolejne portrety walczących kobiet. Polityczki, sportowczynie, matki i trenerki medytacji teraz trzymają karabiny i uśmiechają się w brudnych od błota mundurach. Do walki przyłączyła się na przykład miss Ukrainy Anastasia Lenna, która na swoim profilu na Instagramie (@anastasiia.lenna) przeplata zdjęcia ze szkoleń wojskowych z tymi, które platforma propaguje chętniej – fotkami w stroju do jogi i wieczorowych sukienkach, ujęciami nieprawdopodobnie długich, zgrabnych nóg. Pod jednym z filmów promujących działania wojskowe po stronie Ukrainy, Lenna pisze: „Nie jestem wojskowym, jestem kobietą, po prostu zwykłym człowiekiem. W środę miałam jeszcze normalne życie, jak miliony innych osób”. Wpisuje się tym samym nowoczesny model kobiecości, w którym odwaga i walka na rzecz tego, co konieczne, nie zmienia nas w chłopczyce. Modelka kończy swój wpis zdaniem, którego znaczenie każda i każdy z nas już zna: „Russkiy korabl idi nahuy!”.

Opór cywilek

Także ochotniczki i cywilki przyłączają się do walki w zakresie swoich możliwości, często pomimo wieku i innych ograniczeń. Al Jazeera opublikowała nagranie, na którym kobiety i dzieci z Chmielnickiego, miasta w zachodniej Ukrainie nazwanego od imienia Bohdana Chmielnickiego, plotą siatki maskujące dla wojska. Starsze kobiety przygotowują z pamięci koktajle Mołotowa, a w sieci publikują zdjęcia z wiadomością do nas. Jedna z takich wiadomości brzmi: „Mam na imię Irina i mam 98 lat. Przeżyłam Holodomor, Hitlera i Niemców. Przeżyję i Putina z jego szarańczą.”

Wyrosną słoneczniki

Na innym popularnym nagraniu nieznana kobieta z Geniczeska podchodzi do żołnierzy rosyjskich i podaje jednemu z nich ziarna słonecznika – symbolu Ukrainy. „Weźcie nasiona słonecznika. Włóżcie sobie do kieszeni surowe, żeby chociaż słoneczniki urosły, kiedy się tu położycie”, mówi do mundurowego z karabinem. I jeszcze: „Chłopcy, włóżcie sobie do kieszeni nasiona słoneczników, nasiona kwiatów. Będziecie tu z nimi leżeć.” Na nagraniu nie widać jej twarzy, ale łatwo wyobrazić sobie, że się uśmiecha. Ukrainki myślami są już w przyszłości, w czasach, kiedy z ziemi wyrastają słoneczniki, kiedy wieloletnia wojna dobiega końca i zaczyna się czas odbudowy. Niech w trudnych miesiącach, które są przed nami, odwaga i nadzieja Ukrainek towarzyszą nam wszystkim!

(tekst: Aleksandra Samonek @olasamonek, konsultacja: Jana Stępniewicz)