Nazwisko Kazimiery Bujwidowej wybrzmiewa najczęściej wspólnie ze słowem emancypacja. Jak najbardziej słusznie, ponieważ działalność społeczno-oświatowa Kazimiery przyczyniła się do nadania kwestii kobiecej statusu sprawy ważnej, która winna być podniesiona i szeroko dyskutowana. Istotne jest jednak, by umieścić ową emancypację Bujwidowej w pełnym kontekście jej życia i przede wszystkim działalności naukowej, którą prowadziła z mężem Odonem Bujwidem – lekarzem, twórcą polskiej mikrobiologii medycznej.
Wspólnota myśli i celu
Pierwsze spotkanie tych dwojga miało miejsce w 1872 roku. Kazimiera była wtedy pięcioletnią dziewczynką, a on korepetytorem udzielającym jej lekcji czytania i pisania. Ta początkowo szkolna oficjalna znajomość przerodziła się w miłość. Panna Kazimiera Klimontowiczówna pisywała do Odona listy, w których uskarżała się, że nudzą ją śmiertelnie dziewczęce rozmowy o sukniach, falbankach i tańcach. W istocie, w tym falbankowym towarzystwie na próżno szukała pokrewnej duszy, która zrozumiałaby pasję czytania podręczników, potrzebę edukacji i sens zagłębiania się w tajniki wiedzy przyrodniczej. To rozumiał Odo i w ten sposób zawiązali oni szczególną wspólnotę myśli i celu.
Pracownia w mieszkaniu
W swoim warszawskim mieszkaniu przy ul. Wilczej 12 zorganizowali pracownię bakteriologiczną. On uczył w niej techniki mikroskopowania organizując kursy dla lekarzy i studentów medycyny. Ona wykonywała prace techniczne w laboratorium. Odo, dzięki pomocy Tytusa Chałubińskiego, wyjechał na praktykę do Berlina do samego Roberta Kocha. Następny wyjazd był równie prestiżowy – kurs w Instytucie Ludwika Pasteura w Paryżu. Z obu tych praktyk Bujwid przywiózł najnowszą wiedzę z zakresu mikrobiologii i od razu wprowadził ją w życie. Warszawska pracownia została przekształcona w punkt szczepień pasteurowskich przeciwko wściekliźnie. Mieszkanie Bujwidów wypełniły tłumy pacjentów. I o to chodziło. Pracy było dużo, ale cel był jasno wyznaczony: leczyć i prowadzić działalność naukową.
Postęp medycyny
Pracowali razem. Kazimiera przyjmowała pacjentów kwalifikowanych do szczepienia. Jednocześnie oboje wyczekiwali wiadomości o kolejnych postępach medycyny. W tym czasie świat obiegła informacja o odkryciu leku na gruźlicę – chorobę wówczas nieuleczalną. Lek opracował Robert Koch w swojej berlińskiej pracowni. Co robią Bujwidowie? Postanawiają: Odo pakuje walizkę i jedzie. Jak najszybciej. Dociera do Berlina i Koch godzi się na to, by użyczyć swemu uczniowi porcję leku. Szkopuł w tym, że nie zdradził jego składu. Receptura pozostała jego tajemnicą.
Wspólne odkrycie
Odo w swoich pamiętnikach wspomina ten wyjazd następująco:
„Wróciłem do Warszawy i zaraz zaczęliśmy robić próby z płynem Kocha. Ale co to za płyn? Oleisty, żółtawy, o swoistym zapachu. Daję go do powąchania mojej żonie. Tak pachnie hodowla gruźlicy – powiedziała. A więc prawdopodobnie jest to wyciąg z tej hodowli. Spróbujemy zrobić to sami. W połowie grudnia zrobiłem preparat i nazwałem go tuberkuliną. W początku stycznia rozpoczęliśmy próby na zwierzętach. Wyniki takie same jak z płynem Kocha”.
Wspólne życie
Kazimiera jednocześnie prowadziła dom. Zajmowała się sześciorgiem własnych dzieci znajdując w niepojęty sposób czas i odwagę do tego, by objąć opieką jeszcze dzieci cudze, które, w niezauważalny sposób, stawały się w pewnym sensie własnymi. Doba okazywała się za krótka. Któregoś popołudnia podczas spaceru z dziećmi przysiadła na ławce niedaleko krakowskiego Rynku – tylko na chwilę. Niepostrzeżenie zasnęła. Dzieci rozbiegły się uradowane niespodziewaną wolnością. Po tym wypadku Kraków obiegła skandaliczna wiadomość: „Bujwidowa śpi na Plantach!”. Nie przystoi? Łatwo powiedzieć, gdy wczesnym rankiem trzeba otworzyć punkt szczepień. Do tego jeszcze cukrzyca, która leczona według ówczesnych standardów powodowała uciążliwe dolegliwości.
Wspólna działalność
Po przeprowadzce do Krakowa Bujwidowie rozpoczęli działalność oświatową. Z ich inicjatywy w 1896 roku powstało I Gimnazjum Żeńskie w Krakowie. Według zamysłu Odona i Kazimiery nauka w żeńskim gimnazjum była przygotowaniem do dalszego kształcenia na poziomie uniwersyteckim. Idea ta spotkała się z silnym oporem ze strony krakowskiego środowiska akademickiego. Bujwid wspominał potem: „Posądzano nas o najskrajniejsze wywrotowe i antypatriotyczne dążenia, chciano co prędzej wyrugować z Krakowa”. Kiedy sprawa nabrała rozpędu, Uniwersytet Jagielloński musiał zająć oficjalne stanowisko wobec napływających od kobiet wniosków o przyjęcie na studia. Na wydziale lekarskim twarde, nieustępliwe veto stawiał do końca Ludwik Rydygier. Decyzja o dopuszczeniu kobiet do studiów na tym wydziale zapadła 1897 roku.
Wspólna praca
Pamiętniki Odona mają tytuł „Osamotnienie”. Pierwsza strona zapisków opatrzona jest datą 2. listopada 1932 roku, czyli niecały miesiąc po śmierci Kazimiery. Pierwsze zdanie wybrzmiewa z całą siłą: „I oto jestem sam, bez tej mojej podpory”. Narracja pamiętników utrzymana jest w formie zwrotu do Niej. Rozmowa towarzyszyła im w ich codziennej, wspólnej pracy. Gdy zabrakło Kazimiery, Odo stwierdza: „przecież muszę pisać do Ciebie, bo komuż to powiem”. Taka była. Niezmiennie obecna.
(dr n. med. Barbara Wasiewicz)
#herstoriawewtorek #dziejesięherstoria