Poradnik dla dziewcząt z roku 1958 – herstoryczne czytanie

Poradnik “O czym chcą wiedzieć dziewczęta” Elżbiety Jackiewiczowej z 1958 roku był wydany w setkach tysięcy egzemplarzy i kilkukrotnie wznawiany. Zawiera nie tylko konkretne porady i wskazówki, ale też przykłady sytuacji trudnych, które autorka i czytelniczka próbują omówić, zrozumieć. Czytając dziś pytania i odpowiedzi sprzed 60 lat widzimy, z czym zmagały się potencjalne czytelniczki – całe pokolenie młodych kobiet. Zapraszamy na herstoryczne wtorkowe czytanie.

Dziewczęta, nie: nastolatki

Słowo “nastolatki” pojawiło się w języku polskim dopiero 2 maja 1959 roku, gdy w “Życiu Warszawy” Władysław Kopaliński, słynny autor słowników, użył go jako tłumaczenie angielskiego “teenager”. Wyraz upowszechnił się pod koniec lat 60. Wcześniej mamy w języku “panienki”, “dziewczęta”, “dziewczyny”, “młode kobiety”. Co ciekawe, w bardzo bliskim polskiemu języku chorwackim nastolatka to “tinejdžerka” – forma bezpośrednio skopiowana z angielskiego odpowiednika dopiero pod koniec XX wieku. Język chorwacki  od lat 50. do 90. nadal posługiwał się tylko określeniami “panienki’, “dziewczęta”, które mają inny odcień znaczeniowy niż “nastolatka”.

Choroby weneryczne w socjalizmie

Rok 1956 przyniósł przemiany polityczne oraz zniesienie w przekazie publicznym tabu. Zelżał odgórny i obyczajowy zakaz pisania w problemach społecznych. W prasie pojawiły się informacje o młodych ludziach, głównie mężczyznach, którzy na wielkich budowach socjalizmu dopuszczali się ryzykownych zachowań seksualnych, zapadali na choroby weneryczne i, pozostawieni sami sobie, nie potrafili stworzyć rodzin. Potrzeba informacji i edukacji – jak dobrze nam obecnie znana! –  sprawiła, że pojawiły się poradniki, kierowane były osobno do młodych kobiet i mężczyzn. Na jaki przekaz mogły liczyć dziewczęta?

Brudne słowa

Herstorię widzimy już w używanych słowach – ważne jest zarówno to, o czym się mówi, jak i to, o czym się milczy. W poradniku słowa dorosłej kobiety –  “Kotka ma duży brzuszek, jest w ciąży, będzie miała małe” zaskoczyły i onieśmieliły trzynastoletnie słuchaczki. Dla nich to zdanie rzucone w przestrzeni publicznej było złamaniem tabu, które nałożyli na nie dorośli, tabu wyrażanego zwrotem “takie rzeczy”, “te rzeczy”. 

“Sprawy płci”

Tabu dotyczące “spraw płci” (takie określenie stosowano na zagadnienia dotyczące seksualności) wynikało według autorki “z powodu żywionych od wieków przesądów, że płeć, jej życie i jej prawa to coś złego, coś brudnego i grzesznego”. Jednocześnie wyrażała ona empatię wobec młodych ludzi, którzy wobec braku rozmowy musieli szukać informacji na własną rękę, nie zawsze wiarygodnych, a na pewno sensacyjnych. Dziewczęta nie mogły zdobyć wiedzy na temat dojrzewania i seksualności z powodu lęków dorosłych przed demoralizacją i rozbudzaniem “nadmiernego zainteresowania kwestiami płci”. Autorka poradnika szła jednak wbrew takim poglądom. W jaki sposób?

Normalizacja w czasach przedinstagramowych

60 lat temu możliwości przekazu były ograniczone. Nie istniało znane nam z doświadczenia zjawisko odrębnej kultury nastolatków. Portale społecznościowe, ze swoją strukturą umożliwiającą wypowiedź niezależnie od pozycji i kapitału kulturowego, nie istniały nawet w sferze wyobrażeń. Jedyną możliwość edukowania dziewcząt miały dorosłe kobiety – pisarki, dziennikarki, nauczycielki, wychowawczynie. 

Burza hormonów 60 lat temu

Burza hormonów związana z dojrzewaniem powoduje konkretne zmiany zarówno w fizyczności, jak i w psychice dorastającej dziewczyny. Autorka opisywała zewnętrzne, dostrzegalne oznaki tych zmian – rozkojarzenie, brak uwagi, płaczliwość, drażliwość – jednocześnie uświadamiając o ich biologicznych podstawach. Wiedza to siła. Młoda dziewczyna wiedząc, że to, co dzieje się z jej umysłem i ciałem jest efektem naturalnego procesu, mogła łatwiej znosić wszelkie bóle – fizyczne i psychiczne – okresu dojrzewania. W innym miejscu poradnika trzynastolatka opowiadała, że gdy dostała pierwszy okres, została uderzona w twarz przez babcię. Zostało to przez narratorkę skomentowane i jednoznacznie potępione, jednocześnie wytłumaczone brakiem świadomości i wychowaniem. Taki system problematyzowania – opowieść i komentarz, pytanie i odpowiedź – przypomina współczesne stories z instagrama, gdzie wspólnota doświadczeń daje wsparcie, pomaga znaleźć słowa, nadaje znaczenie.

Nienazwane nie istnieje

Odbiór zjawisk niepożądanych zmienia się z czasem, gdy obserwujemy je przez współczesne okulary dostrzegamy inne odcienie. Warto pamiętać, że nasz odbiór też nie jest “obiektywny” – jest nasz, współczesny.  Nastolatka opisywała sytuację, w której widzi w szkole chłopaka, który “zaczepia dziewczynki… Jedną złapie za rękę, drugą przyciśnie do ściany”, jednocześnie przyznając się, jak wielkie wrażenie wywiera na niej takie postępowanie, i że rodzące się pożądanie odbiera jej zdolność logicznego myślenia. Czy opowiadająca, a pośrednio – czytelniczka otrzymywała informację, że takie zachowanie chłopca było czymś niewłaściwym? Pozostawało to w domyśle. Zachowanie było uznawane za nieuprzejme i świadczące źle o charakterze niż, jak nazwałybyśmy to obecnie, molestowanie. Dlaczego? Czy to kwestia tylko braku słów, jako że pojęcie molestowania powstało dopiero w latach 70. w USA…

…czy może powodem jest, że to dorośli uznawali za stosowne nie wtrącać się? Poradnik zalecał młodym dziewczętom “dojrzałość” (sic!) i zdrowy rozsądek wobec chłopców. Jednak przy opisie zachowania ewidentnie przemocowego nie dostrzegamy jasnej informacji o tym, że to sytuacja, w której dziewczyna może szukać pomocy, a dorośli powinni reagować. Sytuacja nierówna, mimo że uczestniczy w niej dwójka ludzi w podobnym wieku.

Czy mówienie o molestowaniu będzie tutaj anachronizmem? Jeżeli chcemy zrozumieć korzenie współczesnego zjawiska, to zdecydowanie – NIE. 

Dziewczyna to ta odpowiedzialna

Podsłuchana dyskusja o młodej sąsiadce, która zaszła w ciążę i została przez rodziców wyrzucona z domu jest w poradniku pretekstem do przedstawienia sposobów zabezpieczania się przed niechcianą ciążą, a przede wszystkim do zadania pytania o sens i wartość rozpoczynania współżycia seksualnego. Główna teza: jeżeli dziewczyna pozwoliła na pierwsze pieszczoty, nie powinna się dziwić, że doszło ostatecznie do współżycia seksualnego. Dziewczyny jako te mniej ulegające pożądaniu miały być osobiście odpowiedzialne za kwestie wstrzymywania się ze współżyciem w związku – nie było mowy o podziale odpowiedzialności. Argumenty mocno przypominały te, które we współczesnych dyskusjach słyszymy w tematach dotyczących gwałtów randkowych – dziewczyna daje sygnały, rozbudza mężczyznę, drażni go do stopnia, w którym nie jest on w stanie nad sobą zapanować, więc jest współodpowiedzialna za sytuację. Dopiero współcześnie głośno mówimy o tym, że takie podejście zdejmuje odpowiedzialność z drugiej strony, a jednocześnie widzimy, że niestety – jest to przekonanie mające swoją historię w społecznym przekazie.

Kociak kontra towarzyszka

W poradniku widzimy traktowanie młodych odbiorczyń jako osób dojrzałych, zasługujących na wyczerpujące informacje dotyczące również tabuizowanych zagadnień płci (czyli seksualności). Autorka potępia postawę lekkomyślną, gdy dziewczyna, której zależy wyłącznie na rozrywce i łatwym życiu, zrzuca ciężar swojego utrzymania na mężczyznę lub wręcz traktuje swoją seksualność jako coś na sprzedaż, wybierając prostytucję jako sposób na życie. Autorka podawała lenistwo i bezmyślność jako jedyną przyczynę zjawiska, nie interesując się możliwą prostytucją jako rezultatem przemocy seksualnej – zaskakujące, ponieważ taka przyczyna została opisana w powstałym w podobnym czasie poradniku dla chłopców. Prostytuujące się dziewczęta – “kociaki” – funkcjonują w tej opowieści jako taki sam element życia jak szkoła, koledzy i inne sąsiedztwo. Nie jest to treść, której spodziewamy się w opowieści o dorastaniu… Widzimy, jakie zaszły zmiany: współcześnie dyskusja o pracy seksualnej to osobny wątek, rzadko podejmowany przy rozmowie o dorastaniu jako takim, może poza zjawiskiem “galerianek”.

Autorka podkreśla, że większe szanse na miłość ma dziewczyna, która jest interesującą towarzyszką życia dla mężczyzny. Chłopcy rówieśnicy występują w tym poradniku, jednak przede wszystkim w roli osób, które zachowują się wobec dziewcząt nie w porządku. Są pokazani jako strona, którą należy powstrzymywać od niewłaściwych i ryzykownych seksualnych zachowań. Jednocześnie kobieta bez mężczyzny wydaje się nie istnieć: w założeniu dobre przygotowanie dziewczyny, jej świadomość “spraw płci”, jej rozwój jako człowieka ma służyć świadomemu wejściu w dobry związek i byciu dobrym wzorcem dla swoich dzieci. Przekonanie, że rodzina to marzenie każdej dorastającej dziewczyny, przebija z całego poradnika.

Co czytała babcia?

Poglądy, z którymi stykamy się współcześnie, nie powstają w próżni, są elementem zmieniającej się mentalności. Widząc przekonania, jakie stały u podstawy bardzo popularnego poradnika, na którym wychowały się nasze babcie, a może i mamy, łatwiej możemy zrozumieć je jako nastolatki, mówiące o sobie “dziewczęta”. My mamy instagram, one miały głównie ten poradnik. Dziś mają nas. (Aleksandra Mróz) 

#herstoriawewtorek #dziejesięherstoria