O czym marzyć mogła nastoletnia księżniczka w XV wieku? O wystąpieniu na tron i zostaniu królową potężnego kraju? Być może – taka perspektywa pojawiła się przez Sonką Holszańską wraz z przybyciem polskiego poselstwa.
Brzmi fantastycznie? Był tam jeden znaczący haczyk…
Zamknij oczy i myśl o koronie
Haczykiem był tu przyszły mąż Sonki – a nazwanie go panem młodym byłoby niepotrzebną ironią. Władysław Jagiełło, bo o nim tu mowa, miał co prawda na koncie zjednoczenie Polski i Litwy, danie łupnia Krzyżakom i odnowienie Akademii Krakowskiej, ale też… trzy wcześniejsze żony. I siedem krzyżyków na karku.
Nie prezentował się więc jak książę z bajki, ale Sonka nie mogła wybrzydzać. Głównie dlatego, że małżeństwo, jak wszystkie związki wówczas, było zaaranżowane. I to w bardzo konkretnym celu – Sonka miała za zadanie urodzić syna. A najlepiej kilku synów. Jagiełło bowiem, choć trzykrotnie już żonaty, miał tylko jedną córkę, w dodatku zaręczoną z dziedzicem rodu Hohenzollernów. A Niemiec na krakowskim tronie był polski możnowładcom wybitnie nie w smak.
Dzikuska na dworze
Sonka, która aby zostać królową musiała przejść na katolicyzm i zmienić imię na Zofia, nie została zbyt ciepło przyjęta na wawelskim dworze. Ponieważ pochodziła z litewsko-ruskiego rodu i nie odebrała wykształcenia odpowiedniego dla dobrze urodzonej panny (podobno czytać i pisać nauczyła się dopiero w Krakowie), a do tego nie władała zbyt dobrze językiem polskim – uważano ją za dzikuskę. Historia widać lubiła się powtarzać, bo z podobną sympatią powitano kilkadziesiąt lat wcześniej Jagiełłę.
Szczególnie czarny PR zapewniał Sonce Zbigniew Oleśnicki. Wszystko to prawdopodobnie dlatego, że Oleśnicki widział w roli polskiej królowej inną kandydatkę i nie podobał mu się taki obrót spraw. Nie zmienił stosunku do Sonki nawet wtedy, gdy za jej wstawiennictwem uzyskał mitrę biskupa krakowskiego.
Razem, ale osobno
Miło byłoby móc wspomnieć, że w całej tej zawierusze choć mąż wyciągnął do Zofii pomocną dłoń. Niestety, Władysław Jagiełło miał swoje zwyczaje i od dawna ustalony tryb życia na walizkach, którego nie zmienił nawet kolejny ślub. Jagiełło jeździł więc po staremu od dworu do dworu zarządzając krajem, zostawiając młodą żonę samą w Krakowie. Był aż tak zaaferowany podróżami, że zapomniał o pewnym niewielkim detalu… o koronacji Sonki.
Zofii włożono koronę na skronie prawie dwa lata po ślubie. W tym czasie nie próżnowała: nauczyła się czytać i pisać, opanowała język polski na całkiem niezłym poziomie, a do tego aktywnie zajmowała się polityką, stając po stronie jednego z dwóch konkurujących ze sobą stronnictw, co przysporzyło jej tyluż sympatyków, co wrogów.
Władysław musiał jednak bywać w Krakowie choćby przejazdem, bo kilka miesięcy po koronacji ogłoszono radosną nowinę. Królowa spodziewała się dziecka.
Who’s your daddy
Przyjście na świat królewicza Władysława (imię po tatusiu) umocniło sojusz Polski z Litwą i dało Jagielle nadzieję na przedłużeniem rodu. Narodziny dziedzica świętowano hucznie, organizując turnieje, uczty i inne potupajki. Radość była tym większa, że wkrótce okazało się, że para królewska ponownie zostanie rodzicami.
Tym razem jednak szczęście nie trwało zbyt długo, drugi z synów Władysława i Sonki zmarł niecały rok po urodzeniu. Wtedy królowa po raz trzeci była w ciąży – i spowodowało to więcej zgryzot niż radości.
Na krakowskim dworze pojawiły się plotki na temat rzekomego złego prowadzenia się i rozwiązłości królewskiej małżonki. Jagiełło łykał je jak młody pelikan, zupełnie nie ucząc się na błędach. Ofiarami podobnych, bezpodstawnych oszczerstw padły dwie jego wcześniejsze żony, Jadwiga Andegaweńska i Anna Cylejska.
O maczanie… palców w sprawie poczęcia królewskich synów oskarżono kilku rycerzy, w tym Hińczę z Rogowa. Dwór królowej rozpędzono, liczne dwórki odesłano z Krakowa, a dwie wzięto na tortury, w trakcie których potwierdziły plotki na temat królowej.
Sprawa przycichła, gdy na świat przyszedł królewicz Kazimierz, nazwany później Jagiellończykiem. Przydomek ten pojawił nie bez przyczyny, bo choć testów na ojcostwo w tamtym czasie nie było, bobas wyglądał jak skóra zdjęta z ojca.
Ostatecznie królową uniewinniono z zarzutów, między innymi dzięki wstawiennictwu cieszących się nieposzlakowaną opinią matron i dam dworu. A inicjatora oskarżeń wtrącono do lochów.
Zła macocha?
To nie był koniec problemów Zofii. Jej pasierbica i następczyni tronu, księżniczka Jadwiga, zapadła na zdrowiu. Ponieważ nie darzyła sympatią Sonki, przez cały czas choroby oskarżała Zofię o podawanie jej trucizny.
I ta plotka padła na podatny grunt i spowodowała, że Sonka znów musiała bronić się przed oskarżeniami. Jadwiga była po stronie matki prawnuczką Kazimierza Wielkiego, a więc dziedziczką Piastów, co w oczach wielu dawało jej większe prawa do polskiej korony niż synom Sonki. Śmierć królewny mogłaby więc być królowej na rękę, choć oczywiście Zofia nie miała z tym nic wspólnego.
Królowa wdowa
Gdy Jagiełło wyzionął ducha, jego starszy syn Władysław miał zaledwie dziesięć lat. Jeszcze za życia starego króla polscy i litewscy możni nie zgodzili się na regencję królowej Zofii. W imieniu Władysława III rządziła zatem rada regencyjna, a de facto biskup Oleśnicki, który nie darzył królowej ani szacunkiem, ani sympatią.
Doszło między nimi do ostrego sporu na tle tronu. Zbigniew chciał osadzić młodego króla na tronie węgierskim, Zofia – czeskim. Na oba trony ostrzył sobie zęby także ród Habsburgów, co, jak można się domyślać, doprowadziło do walk. Ale gdzie trzech się bije, tam dwóch się dogaduje – Zofia i Zbigniew Oleśnicki zwarli szyki, wsadzili na tron czeski młodszego z królewiczów, Kazimierza, a Władka zostawili na Węgrzech. Sprawa rozwiązała się sama, gdy Habsburg wkrótce zmarł.
Zofia zaś postanowiła wycofać się z polityki. Przynajmniej tej wielkiej. Przynajmniej na razie.
Królowa emerytka
Sonka, spokojna o los synów (Władysław objął tron w Polsce i na Węgrzech, Kazik – na Litwie), postanowiła opuścić Kraków i wyjechać do jednego z zamku znajdującego się w jej wdowiej oprawie (królowe otrzymywały zamki na wypadek wdowieństwa, aby usunęły się w cień i żyły z dala od dworu, wpływów, władzy i intryg). Wybór królowej padł na Sanok. Być może brama do Bieszczad przypominała jej rodzinne strony. Sonka czuła się tam jak ryba w wodzie, biorąc czynny udział w lokalnej polityce i ciesząc się estymą wśród podanych.
W sumie spędziła tam ponad ćwierć wieku, choć w legendach i powszechnej świadomości jej ukochany zamek funkcjonuje do dziś jako zamek… Bony.
Do Krakowa wróciła na krótko, po bitwie pod Warną. Na króla Polski wybrano wówczas Kazimierza Jagiellończyka, choć tylko w roli pełniącego obowiązki, bo powszechnie uważano, że Władysław Warneńczyk został wzięty do niewoli i jeszcze wróci.
Być może dlatego Kazikowi totalnie nie spieszyło się do opuszczenia litewskich włości i wyjazdu do Krakowa. A Sonka, jak na troskliwą mamę przystało, postanowiła wpłynąć na syna. Zarówno prośbą, jak i groźbą.
Opornego Kazika próbowała nawet przekonać do objęcia polskiego tronu namawiając polskich panów do… wyboru innego władcy. Te kontrowersyjne metody podziałały i w końcu Kazimierz Jagiellończyk objął urząd. A matka chętnie służyła mu radą. I wsparciem w konflikcie z biskupem Oleśnickim.
Sztuka dla Sonki
Choć królową początkowo uznawano za niewykształconą i nieokrzesaną, w trakcie swego panowania Sonka udowodniła, że plotkarze nie mieli racji. Sonia dbała o rozwój polskiej nauki i sztuki. Łożyła spore sumy na Akademię Krakowską, ufundowała też liczne dzieła sztuki, zwłaszcza wyposażenie kościołów. Część z nich można odnaleźć w skarbcu katedralnym. A ponieważ wychowała się w kręgu kultury bizantyńsko-ruskiej, do końca życia pozostała wierna tej estetyce, podobnie zresztą jak jej mąż.
To z jej inicjatywy przebogatymi freskami w bizantyńsko-ruskiej estetyce udekorowano dwie ufundowane przez królową kaplice w wawelskiej katedrze – Świętej Trójcy i Świętokrzyską. W tej pierwszej spoczęła sama Zofia, w drugiej jej młodszy syn i synowa, czyli Kazimierz Jagiellończyk i Elżbieta Rakuszanka.
I choć Sonka podobno nauczyła się czytać dość późno, to jej inicjatywie zawdzięczamy pierwszy przekład Biblii (dokładnie Starego Testamentu) na język polski, czyli słynną Biblię Królowej Zofii.
Sonka była też bohaterką kilku poematów i… autorką najstarszej znanej dumki, w której wzywa Kozaków do pomszczenia śmierci jej starszego syna.
Królowa bez echa
Sonka zmarła na Wawelu, prawdopodobnie na febrę. Jan Długosz, który nie był jej przychylny (czyżby dlatego, że finansował go Oleśnicki?) zapisał, że przyczyną śmierci królowej było przejedzenie się melonami.
Zofię pochowano w kaplicy Świętej Trójcy. Gdy na początku ubiegłego stulecia odkryto grób królowej, badaczy zadziwił fakt, że była bardzo wysoka (prawie metr osiemdziesiąt wzrostu!), a także doskonale zachowany strój monarchini zdradzający wpływy mody ruskiej.
Sonka w polskiej historii przeszła praktycznie bez echa – przyćmiewa jej pamięć pierwsza żona jej męża, Jadwiga, synowa – Elżbieta Rakuszanka, zwana matką królów, czy nawet Bona, od której swój przydomek wziął ukochany sanocki zamek Zofii. Warto przywrócić jej herstorię i wspomnieć czasem o królowej, która zapewniając Jagielle synów, a synom – trony, stała za potęgą przyszłej dynastii Jagiellonów. (Paulina Rutkowska, @przewodnik.histeryczny)